środa, 12 listopada 2014

endo-NARCO-factory

Wewnątrzustrojowe stymulanty nastroju

Ten wpis zapoczątkuje kolejną serię artykułów, których motywem przewodnim będą substancje produkowane przez nasz organizm, mające wpływ na nastrój oraz przede wszystkim stany związane z odczuwaniem zadowolenia i euforii. Obok neuroprzekaźników takich jak dopamina i serotonina, o których więcej w kolejnych opracowaniach, chyba najbardziej znaną grupę stanowią pochodne substancji omówionej w poprzednim wpisie, a mianowicie:

ENDORFINY, ENKEFALINY, DYNORFINY

Znalazłem cały artykuł poświęcony zagadnieniu "Na czym polega chemia mózgu". Przystąpiłem więc do jego zgłębiania w celu wyłowienia wszystkich informacji dotyczących interesujących mnie związków, jednak ku memu ogromnemu zaskoczeniu wszystko co udało mi się tu znaleźć nie wymaga streszczenia, gdyż zawiera się w jednym, zacytowanym w całości zdaniu:

Cyt. Noradrenalina nakręca nasz mózg w parze z takimi "chemicznymi sybarytami" jak enkefaliny i endorfiny, które to wyzwalają nas spod działania bólu, osłabiają stres i wprowadzają w stan wewnętrznego ukojenia.

Odczuwam lekki niedosyt, gdyż spodziewałem się po tym artykule "trochę" więcej. Opracowanie dotyczące endorfin i enkefalin "bardzo pobieżne", a o dynorfinach ani słowa. Jedyne co mnie zaintrygowało to użyty termin:

"Chemiczni sybaryci"

Może artykuł nie pomógł mi w opracowaniu tematu, ale przynajmniej dzięki niemu poznałem jakiś nowy termin, tak więc:

SYBARYTA to człowiek, który spędza czas na przyjemnościach i uwielbia zbytek. Inne określenia to: hedonista, epikurejczyk, wygodniś.

SYBARIS to starożytne miasto greckie położone w południowej Italii, które słynęło z bogactwa i luksusu, a jego mieszkańcy z takiego trybu życia

Opracowanie faktycznie dosyć lakoniczne, ale sedno zostało uchwycone:

Przyjemność, bogactwo i luksus

To co nadaje sens naszemu życiu w dużej mierze zależne jest od działania na nasz mózg kilku substancji chemicznych do których z pewnością zaliczyć można właśnie endogenne opioidy. Układ receptorowy, na który oddziałują wspomniany został już w poprzednim rozdziale. Trzy receptory opioidowe to: mi, delta i kappa. Ich aktywacja następuje pod wpływem takich substancji jak: morfina, kodeina oraz ich bardzo licznych modyfikacji chemicznych, ale także i tych samodzielnie produkowanych przez organizm do których zaliczmy substancje peptydowe: endorfiny,enkefaliny i dynorfiny. Wszystkie te substancje wykazują częściowe powinowactwo do wszystkich trzech typów receptorów, jednak to ten dominujący decyduje o ich profilu działania. O efekcie przeciwbólowym i przeciwkaszlowym opioidów była już mowa, teraz więc skupimy się nie na eliminowaniu dyskomfortu, a na generowaniu poczucia euforycznej przyjemności.

Te najbardziej popularne wewnątrzustrojowe opioidy: endorfiny i enkefaliny, zbudowane są albo z pięciu "klocków" aminokwasowych (enkefaliny), albo z kilkudziesięciu takich cząstek (endorfiny) i działają głównie za pośrednictwem receptorów mi oraz delta. Pobudzenie tych receptorów dokładnie tak samo jak w przypadku innych opioidów (np. morfina) odpowiedzialne jest za reakcje związane z emocjami. Siła działania poszczególnych agonistów receptorowych jest różna i tak np. produkowana przez organizm beta-endorfina wykazuje ok. 80 razy silniejsze działanie od morfiny. Odczuwanie euforycznej radości, satysfakcji, silnej motywacji do działania, a także zwiększona zdolność przyswajania informacji to właśnie wynik aktywacji powiązanego z receptorami opioidowymi układu neuroprzekaźników i neuromodulatorów. Należą do nich także wspomniane już powyżej: dopamina oraz serotonina, kontrola poziomu których stała się głównym celem medycznych terapii związanych z zaburzeniami nastroju.

Tak właściwie to co sprawia nam przyjemność lub też działa całkowicie przeciwnie, jest w dużej mierze sprawą bardzo indywidualną. Można jednak wyodrębnić pewną wspólną grupę uniwersalnych czynników, które działając za pośrednictwem układu opioidowego wywierają wpływ na nasze poczucie radości i satysfakcji:

"POLEPSZACZE" NASTROJU DZIAŁAJĄCE NA UKŁAD OPIOIDOWY
ŚMIECH ... Gdy się śmiejemy, w organizmie zwiększa się wydzielanie endorfin, naturalnych opiatów, zwanych hormonami szczęścia, które redukują ból i odprężają ... (Focus.pl)
NIEDOTLENIENIE ... czynniki te wywołują stres. W odpowiedzi na niego organizm wytwarza w płynie mózgowo-rdzeniowym endorfiny – hormony odpowiedzialne za same dobre rzeczy dziejące się z naszym organizmem ... (Focus.pl)
WYSIŁEK FIZYCZNY... dla 92 procent osób uprawiających ćwiczenia fizyczne nagrodą jest zastrzyk endorfin ... (Focus.pl)
SEKS ... w mózgu wydzielają się endorfiny – substancje, które wprawiają w stan euforii, likwidują napięcie i łagodzą ból (ich stężenie podczas erotycznej kulminacji wzrasta dwukrotnie)... (Focus.pl)
PIKANTNE PRZYPRAWY ... prowokują organizm do wydzielania bardzo ważnych substancji dla naszego organizmu – endorfin ... (MagazynDietetyka.pl)
CZEKOLADA ... Po zjedzeniu czekolady rośnie w mózgu poziom neuroprzekaźników: serotoniny i endorfin ... (PoradnikZdrowie.pl)
ALKOHOL ... badania prowadzone na zwierzętach wykazały, że pod wpływem alkoholu w mózgu rusza produkcja endorfin ... (Dziennik.pl)
OPALANIE ... gryzonie wystawiane regularnie na działanie promieniowania UV mają w mózgu więcej beta-endorfiny ... (Wyborcza.pl)
AKUPUNKTURA i ELEKTROAKUPUNKTURA ... endogenous opioid peptides in the central nervous system play an essential role in mediating the analgesic effect of EA ... (Pubmed)
SUBSTANCJE PSYCHOAKTYWNE ... opioidy to termin szerszy obejmujący wszystkie substancje wchodzące w reakcję z receptorami opioidowymi w mózgu, również te wytwarzane sztucznie (np. metadon) oraz przez nasz organizm (endorfiny, enkefaliny) ... (Psychologia.edu.pl)

No a co z tymi DYNORFINAMI?

Omawiając zagadnienia związane z endorfinami i enkefalinami skupiamy się na receptorach mi i delta. Co prawda to właśnie one są w głównej mierze odpowiedzialne za omamy i halucynacje, jednak w moim przypadku na wyobraźnię znacznie silniej podział ten trzeci związany przede wszystkim z dynorfinami:

KAPPA

groźny demon o dwulicowej naturze

Pozwolę sobie w tym miejscu na luźną dygresję, a dotyczyć będzie ona potwora wywodzącego się z japońskich wierzeń, którego właśnie określano mianem Kappa. Całej legendy związanej z tym niezwykle ciekawym demonem wodnym nie będę tu przedstawiał zachęcam do poszukania informacji na jego temat, jednak wymienię kilka jego istotnych cech, które możemy powiązać z omawianym tematem receptorów opioidowych. Kappa to stworzenie groźne, obdarzone ogromną siłą, której źródłem jest znajdująca się w zagłębieniu na jego głowie woda. Jest to jednak istota niezbyt rozgarnięta, przywiązana do przestrzegania podstawowych zasad dobrego wychowania. Jeden grzeczny ukłon może uchronić nas przed zaciągnięciem na bagniste odludzie, pobiciem, zgwałceniem, tudzież wyssaniem naszych cennych wnętrzności przez odbyt. Jak sami widzicie warto zgromadzić o tym stworze trochę więcej informacji. Swoiste ying yang zawierające się w tej kreaturze cechuje również kompleks receptorów opioidowych, które z jednej strony euforyzują, przepełniając stymulującą energią, a z drugiej mogą doprowadzić do uzależnienia i wyniszczenia organizmu.

Dynorfiny mają za zadanie równoważyć aktywność endorfin i enkefalin, a ich głównym miejscem uchwytu są właśnie receptory kappa. Pobudzenie tych receptorów wywołuje stan dysforycznego przygnębienia, czyli efekt przeciwny do euforyzującego pobudzenia receptorów mi i delta. Dlatego właśnie trwają badania nad zastosowaniem selektywnych blokerów kappa w terapii zaburzeń nastroju. W tym celu wykorzystuje się substancję o nazwie:

NorBNI

Substancja ta dzięki swojej aktywności blokera receptorów kappa wykazuje aktywność przeciwlękową oraz przeciwdepresyjną, a wszystko to za sprawą hamowania kortykoliberyny oraz pobudzenia w obrębie hipokampa produkcji ważnego dla mózgu czynnika BDNF, o którym z pewnością więcej w którymś z kolejnych wpisów. Oddziaływanie NorBNI na układ opioidowy pozbawione jest aktywności nagradzającej, zarówno poprzez obniżenie efektu nagradzającego po etanolu, jak i poprzez zmniejszenie wrażliwości miejsca kokainowego. Stąd pojawia się możliwość wykorzystania tej substancji pomocniczo w terapii uzależnień.

Naturalne jednak nie do końca pozbawione efektów ubocznych

"Nie ma róży bez kolców"

Motywy florystyczne stały się nieodłącznym elementem wpisów dotyczących opioidów. W poprzednim rozdziale wspomniałem o dwóch gatunkach maków: somniferum i rhoes, a tutaj coś o przedstawicielach rodziny Rosaceae zaczynam przebąkiwać. Wszystko dlatego, że muszę odwrócić uwagę od konkluzji "rozdziału makowego", w którym to stwierdziłem, iż endo-NARCO-factory to pozbawiony efektów ubocznych sposób na osiągnięcie ekstazy w czystej postaci. No więc nie do końca było to słuszne stwierdzenie. Podobnie jak wszystkie związki opioidowe, także i te produkowane wewnątrz ustroju, ze względu na dokładnie ten sam nieselektywny punkt uchwytu receptorowego, wiążą się z dokładnie tym samym ryzykiem, a tajemnica jak zwykle tkwi w dawce.

Wszystkie wymienione w tabeli powyżej "stymulanty" nastroju ponieważ działają dokładnie za pośrednictwem tego samego układu co silne narkotyki dają takie samo ryzyko. Dynorfinowe pobudzenie receptorów kappa ma istotne znaczenie w procesach związanych z uzależnieniem. Wspomniane wyżej uwrażliwienie miejsca kokainowego, czy zwiększenie właściwości nagradzających etanolu to również efekt działania tych endogennych substancji. Tak więc nawet takie wydawać by się mogło zdrowe aktywności mogą przerodzić się w silne uzależnienie. Nawet sport, który bezsprzecznie jest korzystny dla naszego zdrowia w aspekcie układu opioidowego również może wykazywać pewne negatywne skutki. Wiele osób, które zaczyna swoją sportową przygodę, w początkowym okresie doświadcza tej charakterystycznej opioidowej euforii. Z upływem czasu jednak taka sama aktywność, w tym samym wymiarze czasowym nie zapewnia już tej samej przyjemności. U części pojawia się znudzenie i po prostu stopniowo porzucają rozpoczętą aktywność, żeby w końcu całkowicie z niej zrezygnować. U pozostałych natomiast, którym spodobał się stan pobudzenia endorfinowego, pojawia się charakterystyczna dla tej grupy związków silna potrzeba zwiększenia dawek tych wewnętrznych opiatów. I tak przystępują oni do zintensyfikowania treningów lub też poszerzenia zakresu dyscyplin sportowych. Tak więc jeżeli ta "niezwykle silna potrzeba" uprawiania sportu jest wynikiem charakterystycznego dla opioidów uzależnienia, pojawia się pytanie:

Czy sport to zdrowie?

W aspekcie fizycznym na pewno tak, ale kwestia zdrowia psychicznego w świetle przedstawionych zależności pozostaje dyskusyjna.

TOLERANCJA i UZALEŻNIENIE

Osobiście doświadczyłem tego o czym piszę powyżej. Ponieważ nigdy wcześniej sport nie był dla mnie na tyle atrakcyjny, żebym miał poświęcać mu swój czas i uwagę, nie zastanawiałem się nad pobudkami, które skłaniają ludzi do podjęcia takiej aktywności. Kiedy sam w końcu zdecydowałem się na systematyczne treningi poczułem dlaczego warto to robić. A refleksja nad tym dlaczego muszę to robić pojawiła się po roku. Taka sama systematyczność jak rok wcześniej, tyle, że satysfakcja już znacznie mniejsza, a cały czas silna potrzeba, żeby ćwiczyć więcej, zacząć coś dodatkowego. Uczucie silnego rozdrażnienia, gdy z jakichś przyczyn niezależnych ode mnie trzeba zrezygnować z treningu. Konkluzja jest prosta - mechanizm ten to charakterystyczna dla opioidów tolerancja na działanie agonisty receptorowego.

Wysiłek sportowy wywołuje wzrost zapotrzebowania komórek na tlen, niezbędny do przeprowadzenia procesów energetycznych. Niedostateczna podaż tlenu wywołuje hipoksję, dokładnie taką z jaką mamy do czynienia znajdując się na dużych wysokościach. Hipoksja jest czynnikiem wyzwalającym wzmożoną produkcję endorfin i tak właśnie tłumaczy się będące jej następstwem stany euforycznego, a nawet omamy i halucynacje. Analogicznie działa alkohol etylowy, który wykazuje zwiększone powinowactwo do tlenu. Tak więc "kradnąc" tlen (więcej o metabolizmie alkoholu w: intymnyproblem-kac.blogspot.com) komórkom nerwowym również aktywuje receptory opioidowe. W ten sposób można wytłumaczyć zarówno charakterystyczne objawy będące wynikiem spożycia napojów alkoholowych (ekscytacja, agresja, nadpobudliwość, depresja, senność), a także ich efekt uzależniający.

Wszystkie wymienione w tabeli powyżej "stymulanty" działające za pośrednictwem układu opioidowego niosą ryzyko wystąpienia tolerancji i uzależnienia. Znane są przecież dobrze przypadki uzależnienia od: alkoholu (alkoholizm), jedzenia (bulimia), seksu (nimfomania), trochę mniej popularne uzależnienie od opalania (tanoreksja), a jak pokazałem powyżej pewnie i od sportu, które to uzależnienie chyba jeszcze nie ma swojego odrębnego określenia. Najlepiej zagrożenie to zobrazuje wynik przeprowadzonego na szczurach laboratoryjnych doświadczenia podczas którego poddawane były one stymulacji elektrycznej, która to zwiększała wyrzut endorfin. Zwierzęta wolały umrzeć z głodu i z pragnienia, niż zrezygnować z gwarantującego osiągnięcie euforii pobudzenia.

Gdzie więc tkwi tajemnica uzyskania harmonii i pozbawionej ryzyka pełni szczęścia?

Odpowiedź na to pytanie może kryć się we wschodnich sztukach walki oraz w tantrze. Nieodłącznym elementem treningu oraz przygotowania do zbliżenia seksualnego jest tam medytacja będąca sposobem na wyciszenie umysłu. To właśnie element medytacyjnej duchowości ma być gwarantem zachowania równowagi w dziedzinach, w których do głosu dochodzą stymulowane wewnątrzustrojowymi opioidami bardzo gwałtowne emocje. Podjęcie tematu medytacji i jej wpływu na procesy zachodzące w komórkach nerwowych wymaga wnikliwego przygotowania, tak więc na razie zbieram materiały, a ponieważ temat opioidów jeszcze długo nie zostanie wyczerpany to pewnie w kolejnym wpisie pojawi się jeszcze kilka narkotycznych motywów związanych z tą grupą substancji.

Wprowadzenie do Schnappi

Jednak nasz organizm nie zawsze nawet swoją endogenną produkcją gwarantuje nam wysoki poziom bezpieczeństwa. Niestety podlega on wpływom czynników zewnętrznych, które to w znacznym stopniu decydują o tym jaką formę przybierają wszystkie procesy wewnątrzustrojowe. Tym wpływom egzogennym podlega więc zarówno układ hormonalny jak i neuroprzekaźnictwo. W celu zapewnienia optymalnego działania tych ważnych układów musimy dbać o dostarczanie składników, które będą w stanie to zagwarantować. Wszelkie niedobory nasz organizm rekompensuje sobie poprzez modyfikację funkcjonowania tych sprzężonych ze sobą układów. Wpływa to na zmianę naszych nawyków, preferencji oraz zachowania. To naturalne dążenie do przywrócenia zachwianej wewnętrznej równowagi ma zapewnić naszemu organizmowi harmonijne funkcjonowanie. Jednak jeżeli nawet endogenne opioidy mogą zaburzyć tę harmonię, to co się dzieje gdy zadziała się substancją o znacznie silniejszym działaniu, która sieje prawdziwe zniszczenie. Czy w przypadku bardzo silnego działania uzależniającego i bardzo dużej toksyczności jest szansa na uruchomienie mechanizmów, które przywrócą zaburzoną równowagę? O tym więcej w kolejnym opioidowym rozdziale pod bardzo przewrotnym tytułem:

Schnappi


sobota, 25 października 2014

nark-OTC-yki

Na kaszelek i nie tylko

Zaczął się sezon przeziębień, a wraz z nim większe niż zwykle zapotrzebowanie na substancje przeciwkaszlowe. Niektóre z nich mają swoich zagorzałych zwolenników niezależnie od pory roku, warunków atmosferycznych i kondycji układu odpornościowego. Czyżby pewien odsetek populacji dotknięty został epidemią chronicznego kaszlu, a w ogóle i przede wszystkim dlaczego temat ten poruszam w blogu poświęconym pracy mózgu?

Podobnie jak wiele innych dolegliwości, także kaszel można "wyłączyć" działając na ośrodki zlokalizowane w naszym mózgu

Sprzedając w aptece lek przeciwkaszlowy nie powinienem podejrzewać, że nie zostanie on wykorzystany zgodnie z jego przeznaczeniem, zwłaszcza, jeżeli jest on dostępny bez recepty. Status OTC powinien dawać gwarancję bezpieczeństwa. System regulujący rejestrację substancji leczniczych w naszym kraju niestety nie podlega prawom zdrowego rozsądku, co stanowi kolejne uzasadnienie zajęcia się tym tematem właśnie w MÓZG.blogspot.com. Bardzo dobrym przykładem na zobrazowanie tego zagadnienia jest substancja, którą przedstawię poniżej.

"Makowa panienka" w wersji rhoes

MAKÓWKA - pot., przen. o głowie


Nie trzeba być zapalonym miłośnikiem farmakologii, żeby wiedzieć co nieco na temat substancji o nazwie morfina. Wszyscy doskonale wiedzą, że pozyskiwana jest ona z maku, dlatego właśnie jako grafikę do tego rozdziału wybrałem zdjęcie wiszącego w naszym mieszkaniu obrazu "Makowej panienki" autorstwa bardzo miłej artystki Justiny Vieclav. Co prawda obraz przedstawia odmianę Papaver rhoes (Mak polny), która nie zawiera morfiny jak jej krewniak Papaver somniferum (Mak lekarski), jednak w składzie soku mlecznego czerwonego maku również występują substancje trujące takie jak: alkaloid readyna oraz niewielkie ilości papaweryny.

Nas odurzyła swoim urokiem "Makowa panienka" w wersji rhoes, a jaką mocą dysponowała by jej odmiana somniferum?

Mak lekarski (Papaver somniferum) to surowiec, z którego od wieków pozyskiwano opium zawierające w swoim składzie kilka bardzo silnych alkaloidów, które znalazły zastosowanie w medycynie. Należą do nich: papaweryna, wspomniana już morfina oraz jej metylowa pochodna, która jest właśnie składnikiem wielu preparatów dostępnych u nas w sprzedaży odręcznej.

KODEINA, czyli metylomorfina, a tak precyzyjniej to: diwodorofosforan (5R,6S,9R,13S,14R)-3-metoksy-17-metylo-4,5-epoksymorfin-7-en-6-olu jest silną substancją opioidową, będącą naturalnym składnikiem opium, dla celów medycznych pozyskiwaną z morfiny, do której wykazuje bardzo duże podobieństwo profilu działania. Poza wspomnianym efektem blokującym ośrodek kaszlu w medycynie zastosowanie znalazła aktywność przeciwbólowa tych substancji. I również na polskim rynku OTC znaleźć można kilka przykładów leków przeciwbólowych zawierających w swoim składzie kodeinę. Jako ciekawostkę przedstawię poniżej zestawienie preparatów dostępnych bez recepty zawierających w swoim składzie kodeinę.

Preparat KODEINA Pozostałe Wskazanie Status
Thiocodin tabl. 15mg/1tabl. 150mg/op. + sulfogwajakol przeciwkaszlowy OTC
Thiocodin sir. 15mg/10ml 150mg/100ml(op.) + sulfogwajakol przeciwkaszlowy OTC
Neoazaryna tabl. 10mg/1tabl. 100mg/op. + ziele tymianku przeciwkaszlowy OTC
HerbaPINI sir. 5mg/10g 75mg/150g(op.) + wyciąg z owoców kopru włoskiego + wyciąg sosnowy przeciwkaszlowy OTC
Sir. PINI compositus 5mg/10g 60mg/120g(op.) + wyciąg z owoców kopru włoskiego + wyciąg sosnowy przeciwkaszlowy OTC
Syrop sosnowy złożony Aflofarm 6,48mg/10ml 80mg/125g(op.) + nalewka anyżowa + wyciąg sosnowy + mleczan wapnia przeciwkaszlowy OTC
Antidol tabl. 15mg/1tabl. 150mg/op. + paracetamol (500 mg) przeciwbólowy OTC
Ascodan tabl. 8mg/1tabl. 80mg/op. + kwas acetylosalicylowy przeciwbólowy OTC
Nurofen Plus tabl. 12,8mg/1tabl. 307mg/op. + ibuprofen przeciwbólowy OTC
Solpadeina tabl. 8mg/1tabl. 96mg/op. + paracetamol (500mg) + kofeina (30mg) przeciwbólowy OTC

Czy to trochę nie dziwne, że pochodną morfiny można sobie bez najmniejszych problemów kupić w aptece (jak widać powyżej wybór dosyć spory), a uprawa maku w przydomowym ogródku jest przestępstwem?

Szacunkowo ocenia się, iż kodeina wykazuje ok. 6 razy słabsze działanie od morfiny. Wynika z tego, iż większość z przedstawionych preparatów w jednym opakowaniu zawiera dawkę, która jest równoważna z dawką zawartą w jednorazowej dawce morfiny. Szczegółową kalkulację przedstawię w tabeli poniżej.

Preparat KODEINA :6 (równoważna dawka morfiny)
Thiocodin tabl. 150mg/op. 25mg
Thiocodin sir. 150mg/100ml(op.) 25mg
Neoazaryna tabl. 100mg/op. 16,67mg
HerbaPINI sir. 75mg/150g(op.) 12,5mg
Sir. PINI compositus 60mg/120g(op.) 10mg
Syrop sosnowy złożony Aflofarm 80mg/125g(op.) 13,33mg
Antidol tabl. 150mg/op. 25mg
Ascodan tabl. 80mg/op. 13,33mg
Nurofen Plus tabl. 307mg/op. 51,17mg
Solpadeina tabl. 96mg/op. 16mg

Obserwując niektórych pacjentów "pochłaniających" ogromne ilości leków przeciwbólowych i przeciwkaszlowych zawierających w swoim składzie kodeinę w świetle powyższych kalkulacji wyciągam wniosek, iż nie kieruje nimi chęć złagodzenia uporczywej dolegliwości, a charakterystyczne dla opioidów działanie euforyzujące i uzależniające. "Nie musimy się jednak obawiać", gdyż leki te konstruowane są w niezwykle ciekawy sposób, który ma uchronić nas przed działaniem odurzającym i ryzykiem uzależnienia. Tajemnica tkwi w proporcji składników. Skład złożonych leków przeciwbólowych dobierany jest w ten sposób, aby dawka zawartego w nich NLPZ (paracetamolu, ibuprofenu, kwasu acetylosalicylowego) wykazywała toksyczność, kiedy przyjęta dawka kodeiny pozwoli na uzyskanie efektu euforyzującego. Na prawdę rewelacja, zwłaszcza, że po pierwsze jesteśmy krajem, w którym ze względu na ogromne spożycie leków przeciwbólowych prawdopodobnie znacznie zwiększyła się tolerancja na hepatotoksyczne efekty działania wspomnianych substancji, a po drugie wykazują one w porównaniu z omawianą kodeiną odmienne właściwości fizyko-chemiczne.

Rozpuszczalność wg. farmakopei V tom II
substancjawodaetanoleter etylowy
KODEINA
PARACETAMOL
IBUPROFEN
KWAS ACETYLOSALICYLOWY

Tak więc jeżeli pominiemy eter etylowy i skorzystamy z bardziej znanych, ogólnodostępnych rozpuszczalników w dosyć prosty sposób możemy oddzielić od siebie dwie substancje wchodzące w skład tabletki przeciwbólowej, wykorzystując ich różnice rozpuszczalności. Część użytych w tym procesie składników lepiej spisać na straty, gdyż raczej nie zaleca się spożywania takiego roztworu, zwłaszcza paracetamolowo-alkoholowego, ponieważ jest to naprawdę niezbyt bezpieczne połączenie. Taki zabieg nie sprawdzi się w przypadku tabletek musujących (np. Solpadeina), gdzie zastosowane substancje pomocnicze (m.in. wodorowęglan sodu, kwas cytrynowy ...) tworzą układ buforujący zwiększający rozpuszczalność paracetamolu w wodzie.

Nasze społeczeństwo poza ewidentną skłonnością do nadużywania leków wykazuje ponadto szczególną tendencję do stosowania substancji działających na zasadzie maskowania symptomów choroby, bez szukania jej źródła. Uwielbiamy w prosty sposób wcisnąć magiczny przycisk i wyłączyć przeszkadzające nam objawy.

Centralne sterowanie, euforia i uzależnienie

Z racji tematu bloga postaram się przedstawić jak istotny dla dolegliwości takich jak kaszel, czy ból jest nasz mózg. Właśnie kodeina pozwoli na zobrazowanie, jak wiele nękających nas dolegliwości ma swoje źródło w mózgu. Opioidy wykazują mechanizm centralny - oddziałują na receptory zlokalizowane w ośrodkowym układzie nerwowym. Dotyczy to zarówno wywieranego efektu przeciwkaszlowego (ośrodek kaszlu), przeciwbólowego (ośrodek bólu), hamującego apetyt (ośrodek sytości), jak i tych związanych z "pozamedycznym" wykorzystaniem opioidów: euforia, odurzenie, ale także otępienie, senność, depresja , czy apatia . Wynikiem działania opioidów jest osłabienie reakcji na bodźce zewnętrzne, takie jak dotyk, dźwięk czy światło. Wywierają one również wpływ na układ sercowo-naczyniowy oraz oddechowy - ciśnienie tętnicze, częstość skurczów mięśnia sercowego, także funkcje oddechowe. Receptory opioidowe odgrywają kluczową rolę w odczuwaniu bólu, regulacji motoryki, a także w reakcjach psychofizycznych ściśle powiązanych z kontrolą nastroju. Wymienione profile działania opioidów to efekt modulowania aktywności receptorów opioidowych zlokalizowanych głównie w obrębie centralnego układu nerwowego, ale także i tych rozmieszczonych obwodowo w niektórych mięśniach gładkich.

Ze względu na budowę i funkcje wyróżniono kilka typów receptorów opioidowych. Zapewne pominął bym wymienianie ich oznaczeń, które w przypadku symboli zaczerpniętych z języka greckiego (μ, κ, σ, δ oraz υ) nie wzbudziły mojego zainteresowania, nawet pomimo tego, iż nazwa receptora typu δ pochodzi od powrózka nasiennego (łac. vas defferens) myszy, w którym go po raz pierwszy wykryto, a po rozdziale 69-Californication znacznie zwiększyła się moja czujność na motywy związane z seksualnością. Bardziej zaintrygował mnie drugi przyjęty system, w którym zastosowane skróty literowe kierują moje skojarzenia w stronę mrocznych klimatów:

MOR, DOR, KOR

Aktywacja każdego typu wiąże się z odmiennym rodzajem aktywności, jednak stosowane dla celów medycznych opioidy nie wykazują bezwzględnej selektywności, tak więc w różnym stopniu aktywują różne podtypy receptorów. W konsekwencji zmienia się przewodnictwo jonowe (głównie dla potasu i wapnia) i dochodzi do uwolnienia przekaźników neuronalnych. Jednym z bardziej istotnych jest tutaj DOPAMINA, która ze względu na swój wpływ na nastrój wymaga osobnego opracowania. W efekcie otrzymujemy cały pakiet zastosowań zarówno na poziomie centralnym jak i obwodowym. Nieodłącznym skutkiem działania przeciwbólowego, czy przeciwkaszlowego, przy zastosowaniu większych dawek i dłuższym okresie stosowania będzie modyfikacja nastroju i percepcji (euforia, dysforia, senność, halucynacje) oraz ryzyko uzależnienia. I właśnie te efekty w przypadku opioidów wydają się być najbardziej interesujące w aspekcie działania centralnego układu nerwowego.

"Jak makiem zasiał"

Dawka kodeiny powyżej 30 mg powoduje bardzo silne oddziaływanie na obszar mózgu zwany podwzgórzem, co może powodować wystąpienie stanu tzw. pół-snu. Praca mózgu ulega zaburzeniu, co przejawia się w postaci snu, jednak uruchomione przez podwzgórze mechanizmy obronne powodują wysyłanie pobudzających impulsów nerwowych do przysadki co ma chronić mózg przed działaniem tej substancji. Następują więc po sobie krótkie epizody pół-snu połączonego z utratą świadomości i wybudzenia, kiedy to świadomość na krótko powraca. Dawka taka powoduje zaburzenie pracy około 200 tysięcy impulsów nerwowych. Wszystko to powoduje wystąpienie silnego uczucia dezorientacji. Nie jest to jednak jedyne niebezpieczeństwo, gdyż kodeina może powodować wystąpienie charakterystycznego dla opioidów uzależnienia zarówno psychicznego, jak i fizycznego. Odstawienie prowadzi do wystąpienia typowych dla substancji narkotycznych objawów zespołu abstynencyjnego, przejawiającego się w postaci: rozdrażnienia, zaburzeń snu, uciążliwych bólów głowy, niechęci do działania oraz silnej potrzeby ponownego zażycia kodeiny. Wszystko to jest konsekwencją przemian metabolicznych jakim ulega kodeina w ustroju. Około 10% przekształcane jest do norkodeiny, a od 5 do 10% ulega procesowi demetylacji w wyniku którego powstaje czysta morfina. I to właśnie stanowi wyjaśnienie zagadnienia związanego z profilem działania, ryzykiem wystąpienia efektów ubocznych oraz uzależnienia, które charakterystyczne są wydawać by się mogło tylko dla tych najsilniejszych opiatów. Stanowi to moim zdaniem podstawowy argument przemawiający za koniecznością zmiany kategorii dostępności substancji jaką jest metylomorfina, zwana KODEINĄ.

Inną pochodną opioidową, w tym przypadku znajdującą się w wykazach adekwatnych do reprezentowanej grupy, jest znany na całym świecie, głównie za sprawą bardzo popularnego serialu hydrokodon. Nie brzmi znajomo? Więc może lepiej podam jedną z jego nazw handlowych:

VICODIN

Ciemna strona mocy

Najlepiej zagrożenie, jakie niesie za sobą ta grupa substancji obrazuje postać serialowego doktora Housa. Lek, który w zamyśle ma przynosić ulgę uśmierzając uciążliwy ból, staje się przyczyną jeszcze poważniejszych następstw. House doskonale zna możliwości jakie daje hydrokodon i korzysta z całego ich wachlarza nawet za cenę kuracji odwykowej. Podobnie jak kodeina hydrokodon wykazuje profil działania zbliżony do morfiny. Podawany doustnie ma około 1,5 razy silniejsze działanie od morfiny. Na plan pierwszy, poza działaniem znoszącym ból, wysuwa się charakterystyczny efekt uzależniający. Podobnie jak omówiona wyżej kodeina, także hydrokodon wywołuje uzależnienie zarówno psychiczne, jak i fizyczne. Psychiczne rozwija się bardzo szybko, najczęściej już po kilku dniach, a fizyczne po pewnym czasie. Odstawienie narkotyku powoduje typowe objawy zespołu abstynencyjnego: drażliwość, brak chęci do działania, problemy ze snem, bóle głowy i silną potrzebę zażycia substancji uzależniającej. Zawarty w Vicodinie opioid to nie jedyne zagrożenie. Drugim składnikiem tego preparatu jest łatwo dostępny, niezwykle popularny w Polsce paracetamol, który jest również składnikiem przedstawionych powyżej dostępnych u nas środków przeciwbólowych z zawartością kodeiny. House "podkręca" swoją indywidualną kurację przeciwbólową dużymi dawkami alkoholu etylowego, który nasila działanie opioidów i dodatkowo znacznie zwiększa toksyczność paracetamolu. Zastosowanie etanolu miało by sens jak wspomniałem powyżej w celu wyizolowania opioidu, jednak nie był on zwolennikiem marnotrawienia tego znakomitego rozpuszczalnika, który dodatkowo znacznie wzbogacał sferę doznań halucynogennych. Tak właśnie działała historyczna postać opium tzw. laudanum. Była to nalewka alkoholową zawierającą w swoim składzie 25 alkaloidów m.in. te, które już doskonale znamy: morfinę, kodeinę, narkotynę oraz papawerynę. Podążając za znaczeniem łacińskiego czasownika laudo (chwalić, polecać) możemy przypuszczać, iż medykament ten był godny polecenia. Może farmakologiczny koktajl Housa zawierał trochę mniej składników od laudanum, jednak właśnie ten pozornie najbezpieczniejszy z nich może stanowić ogromne zagrożenie.

Paracetamol - narkotyk naszych czasów

Apap = Codipar = Efferalgan = Panadol = Paracetamol
Nie brzmi znajomo?

PARACETAMOL to nieopioidowa substancja przeciwbólowa, dostępna w przeróżnych wariacjach (dosłownie i w przenośni). NIE-opioidowa, dostępna bez recepty i wszędzie, począwszy od aptek (co nie powinno dziwić), po stacje benzynowe, więc powinna być bezpieczna. Zarejestrowana jest ogromna ilość odpowiedników zawierających paracetamol. Tylko pod nazwą Paracetamol na dzień dzisiejszy znalazłem 219 preparatów o różnej wielkości opakowań, postaci i w połączeniach z innymi substancjami. To tylko PARACETAMOL, a przecież są też inne, bardziej znane odpowiedniki jak: Apap, Codipar, Efferalgan, Panadol. Każdy z nich też ma swoich licznych przedstawicieli, a to tylko jedna substancja OTC, reprezentująca tylko jedną grupę terapeutyczną. Nie tylko ta ilość przeraża, ale i fakt, że pacjenci coraz częściej sięgają po te coraz silniejsze warianty leków przeciwbólowych. Największą popularnością cieszą się wersje: EXTRA, FORTE, czy MAX. Świadczy to o rozwijającej się tolerancji i przyzwyczajeniu, co jest charakterystyczne dla omówionych wyżej substancji narkotycznych.

149 622 693

Czy to numer telefonu?

Liczba, która swoją strukturą przypomina przytoczoną powyżej nazwę chemiczną kodeiny, to nie numer telefonu, a ilość opakowań leków przeciwbólowych sprzedanych tylko w APTEKACH w 2013 roku. Przeprowadzona przez firmę Kamsoft analiza objęła okres od 2002 roku i wykazała, iż właśnie wskazany rok pozwolił na osiągnięcie rekordowej sprzedaży tej grupy leków. Nie bez powodu podkreśliłem, iż statystki te dotyczą tylko sprzedaży w aptekach, bo jak wszystkim wiadomo, ogromną większość tych leków można nabyć też w innych punktach usługowych.

PRZERAŻAJĄCE!

Leki stały się towarem, na którym producenci, a także i pośrednicy, chcą po prostu zbijać szmal. Wykorzystują ludzkie słabości: lęk przed bólem, brak znajomości mechanizmu działania, działań niepożądanych (np. hepatotoksyczność) oraz możliwych interakcji (z alkoholem, produktami spożywczymi oraz lekami z innych grup terapeutycznych). Przy wykorzystaniu sprytnych technik marketingowych zaszczepiona zostaje u konsumentów skłonność do nadużyć, wpędzająca ich w uzależnienie. Dla celów czysto komercyjnych "wyprodukowana" zostaje rzesza narkomanów zasilająca swoją głupotą portfele koncernów, dla których leki stały się towarem, a pacjenci - klientami. Tak więc największą chorobą jaka wyłania się z tego całego galimatiasu jest rozprzestrzeniające się w zastraszającym tempie zbiorowe otępienie. Nie wiem czy należy tutaj komuś współczuć, czy po prostu życzyć wznowienia pracy struktur mózgowych, które okresowo, a może już nawet trwale zostały wyłączone przez permanentne szpikowanie ich nark-OTC-ykami z aptecznej gazetki z hitami miesiąca lub przykasówki na stacji benzynowej.

Te pozornie bezpieczne substancje, które stały się nieodłącznym elementem naszego życia są prawdopodobnie jego największym wrogiem. Nawet ten powszechny lek przeciwbólowy (paracetamol, ibuprom, kwas acetylosalicylowy) dostępny w sklepach, marketach, kioskach ruchu, stacjach benzynowych ... może stać się źródłem uzależnienia. Negatywnie oceniamy narkomanów, a przecież jedyne co ich różni od większości z nas to rodzaj substancji, którą sobie aplikują, bo w świetle przywołanej analizy statystycznej kwestia zarówno ilości, jak i możliwości jej odstawienia jest dyskusyjna.

A działanie na ośrodkowy układ nerwowy?

Paracetamol hamuje syntezę prostaglandyn w OUN poprzez blokowanie cyklooksygenazy kwasu arachidonowego.

Skutki uboczne?

Paracetamol metabolizowany jest w wątrobie, a jego niektóre pośrednie metabolity oraz N-acetylo-p-benzochinoimina wykazują działanie hepatotoksyczne. Przewlekłe nadmierne spożywanie alkoholu zwiększa ryzyko wystąpienia działania hepatotoksycznego. Bez konsultacji z lekarzem nie należy stosować dłużej niż 10 dni w przypadku bólów, 3 dni w przypadku gorączki, 2 dni w okresie zakażenia. Maks. dawka dobowa nie powinna przekraczać 4 g (maksymalna dawkla dobowa) lub, jeśli stosowany jest przez kilka dni, 2,5 g.

A jak jest z zachowaniem zalecanego sposobu dawkowania?

Na to pytanie już chyba każdy z nas sam potrafi sobie udzielić odpowiedzi.


Nie szukamy przyczyn dolegliwości, a kieruje nami bezwzględna potrzeba eliminowania uporczywych, często urojonych objawów. Nasz organizm dysponuje odpowiednimi narzędziami, które pozwalają na uruchomienie mechanizmów naprawczych i ochronnych pozbawionych toksycznych efektów ubocznych, jednak większość z nas o tym zapomniała i woli w łatwy sposób, przy użyciu syntetycznych substancji chemicznych po prostu wyłączyć uporczywe objawy, najlepiej poprzez zastosowanie jak najsilniejszej substancji, nawet narkotycznej, działając bezpośrednio na ośrodki zlokalizowane w obrębie centralnego układu nerwowego. A ja głupi zacząłem to opracowanie z przekonaniem, iż to dostępna w sprzedaży odręcznej metylomorfina stanowi największe zagrożenie dla naszych komórek mózgowych.

Świadomość bycia dilerem narkotykowym, który działa sobie swobodnie zgodnie z obowiązującą literą chorego prawa, nie napawa mnie optymizmem.

opiato-EPILOG

Nie po to zebrałem w tym artykule tyle dosyć kontrowersyjnych porad, żeby ułatwić komuś osiągnięcie stanu chwilowej ekstazy, obarczonej dosyć wysokim stopniem ryzyka (np. zaparcia, czy silny skurcz zwieracza pęcherza moczowego i mięśni gładkich dróg moczowych). Jeżeli komuś zależy na ich praktycznym zastosowaniu, to zapewne zrobi to i bez mojej pomocy. Wszystkie te informacje są ogólnodostępne i nie są objęte klauzulą poufności. Najbardziej istotny jest tutaj problem dostępności i statusu zarejestrowanych substancji leczniczych. Jeżeli istnieje ryzyko nadużyć i konieczność prowadzenia ewidencji to właśnie temu ma służyć przynależność do kategorii RX. Przy tylu preparatach dostępnych w sprzedaży odręcznej naprawdę jest w czym wybierać, a myślę, że warto by zmienić panujące przekonanie o konieczności zastosowania największych dawek i najsilniejszych substancji w celu pozbycia się często stosunkowo błahej dolegliwości. Lepiej więc, żeby były one zarezerwowane na wypadek poważniejszych chorób i przede wszystkim wymagały recepty lekarskiej. Znam doskonale trudną sytuację służby zdrowia, ale na pewno zwiększenie ilości leków, które mogą stosować pacjenci w samoleczeniu tych problemów nie rozwiąże. Obok kodeiny jest jeszcze jedna substancja, która ze względu na działanie ośrodkowe moim zdaniem powinna zmienić kategorię dostępności. Stosowana jest w przypadku kataru, tak więc poza sezonem przeziębieniowym zwiększone zapotrzebowanie występuje również w okresie alergii, tak więc na pewno poświęcę jej któryś z kolejnych wpisów.

Poza garstką farmakologiczno-praktycznych porad wyjawię coś jeszcze. Przyznam, że największym problemem było znalezienie fachowych opracowań na temat działania halucynogennego opioidów. Jak się ono dokładnie przejawia? Posiadając tyle informacji na temat dostępności, możliwości eliminacji czynników niepożądanych oraz zminimalizowania efektów ubocznych najprościej byłoby przeprowadzić próbę na własnym organizmie, zwłaszcza, że nie mam jakichś większych oporów przed testowaniem działania różnych dziwnych substancji. Jednak nasz organizm jest w stanie sam wyprodukować związki, które działają dokładnie na ten sam zestaw receptorów i pozwalają osiągnąć dokładnie te same efekty, a pozbawione są one działań ubocznych. Dlatego też kolejny rozdział poświęcę właśnie tym substancjom. Daruję sobie jednorazowy eksperyment z kodeiną i odłożę nieco w czasie chęć poznania działania opioidów na własnym organizmie na rzecz uruchomienia osobistej: "ENDO-NARKO-FABRYKI", która bez żadnych limitów umożliwi mi korzystanie z dobrodziejstw jakie oferują opioidy, bez obawy wystąpienia nieprzyjemnych efektów ubocznych oraz rozwinięcia się charakterystycznego dla nich efektu uzależnienia.

sobota, 6 września 2014

69

Californication

Tego można było się spodziewać. Z masy fascynujących pomysłów na kolejny wpis, które pojawiły się na mojej mind-mapie zwyciężył ten dotyczący właśnie SEXu. Jest to świetny dowód na to jak nieskomplikowane i łatwe do przewidzenia są procesy zachodzące w mózgu mężczyzny. Nawet w dzisiejszych czasach prastare, pierwotne instynkty wpływają na podejmowane przez nas decyzje. Poparciem tej tezy jest *proporcja: bestsellerowej serii doktor Louann Brizendine.
Po przeczytaniu "Mózgu mężczyzny" byłem mocno "wstrząśnięty", gdy zorientowałem się, że kończy się on na 106 stronie, a cała reszta tekstu (ponad połowa książki) to przypisy i najdłuższa bibliografia jaką w życiu widziałem. Właśnie z monstrualnego rozmiaru rzeczonej bibliografii można wywnioskować, iż wielu podjęło wyzwanie zgłębienia tajników męskiego mózgu, jednak stosunkowo uboga treść świadczy, iż rezultaty ich pracy nie były spektakularne.

TytułTreśćPrzypisyBibliografia*Proporcja
Mózg kobiety181 str.27 str.56 str.2,18
Mózg mężczyzny106 str.40 str.74 str.0,93

Jak widać z przedstawionej analizy trochę trzeba się naszukać i natłumaczyć, żeby coś wartościowego napisać na temat mózgu faceta. Zważywszy na to, iż część z zawartych w książce informacji można by jeszcze pominąć, bo są po prostu oczywiste, to gdyby nie przypisy i baaardzo obszerna bibliografia takie okrojone wydanie nie wyglądało by zbyt okazale na tle innych pozycji zgromadzonych w naszej biblioteczce. Mózg zbudowany jest z około 100 mld neuronów, także ten u osobników rodzaju męskiego, tak więc osobiście poczułem się mocno dotknięty takim potraktowaniem tematu. Uważam, że nasz (męski) mózg zasługuje na tyle samo treści co mózg kobiecy.

Trochę uspokoiłem typową dla mężczyzn nazbyt gwałtowną reakcję będącą konsekwencją aktywacji układu sympatycznego. A jak już rozpocząłem "sympatyczną" tematykę to postaram się tak spokojniej przeanalizować całą sytuację, bo przecież "sympatyczna" pani doktor nie chciała na pewno nikomu sprawić przykrości. Wróciłem więc do mojej mapy myśli, a szczególnie odnogi, która przywiodła mnie do tego rozdziału. Pojawili się tam fikcyjni bohaterowie popularnych pozycji filmowych: super agent 007 James Bond , geniusz diagnostyki medycznej doktor Gregory House oraz wypalony artystycznie pisarz Hank Moody. Tych trzech panów łączy kilka istotnych cech: krótkie proste nazwisko, ponadprzeciętna inteligencja, zamiłowanie do motoryzacji i ekstremalnych rozrywek, skłonność do alkoholu i innych używek, a także co najważniejsze dla tego rozdziału - perfekcyjna znajomość tematu związanego z anatomią kobiecego ciała. Początkowa niezdrowa ekscytacja i sprzeciw nie miały może więc uzasadnienia. To co fascynuje kobiety w "prawdziwym" męskim sposobie rozumowania można zamknąć w kilku prostych podpunktach:

A) inteligencja

B) ciekawe, często niebezpieczne zainteresowania i wyzwania: sporty ekstremalne, motoryzacja, alkohol, używki

C) umiejętność doprowadzenia partnerek seksualnych do orgazmu.


Tak więc faktycznie - o czym się tu rozpisywać?

Prosty, nieskomplikowany organ z kilkoma przetartymi szlakami.


SEX

OR

GAZ

M

i motoryzacja

69

Po ostatnim rozdziale zdecydowałem się znacznie ograniczyć wątki poboczne będące wynikiem irracjonalnych skojarzeń, które powstają głównie za sprawą stosowanej od niedawna metody mapowania myśli. Uznałem, iż faktycznie nie dla każdego te abstrakcyjne powiązania mogą być tak spójne i oczywiste, jak dla mnie. Do tej refleksji skłoniła mnie moja żona, którą po przeczytaniu poprzedniego rozdziału "zwaliło z nóg" moje płynne przejście od kinematografii do tematu sardynek w puszce. Obiecałem więc wziąć sobie tą cenną uwagę do serca. Jednak tego motywu nie mogłem sobie podarować. Wybaczcie mi więc, że w rozdziale o seksie w ujęciu neurologicznym pojawi się fragment poświęcony:

MOTORYZACJI.

Ten akapit zawdzięczamy terenowej topornej radzieckiej machinie znanej pod nazwą GAZ-69. Tak więc wyszukiwana w Google fraza "69" pośród przeważającej ilości wątków ściśle związanych z seksualnością, może zaskoczyć nas wynikami o tematyce motoryzacyjnej. Nie jest to co prawda model, który u przeważającej większości przedstawicielek płci pięknej jest w stanie wzbudzić choćby zainteresowanie, jednak wielu mężczyzn jest w stanie doprowadzić do orgazmu. No ale jak sugeruje przedstawiona w tabeli powyżej *proporcja mózg mężczyzny jest mniej skomplikowany, a ponieważ to właśnie on jest odpowiedzialny za całokształt procesów związanych z doświadczaniem orgazmu, zapewne dlatego mężczyznom znacznie łatwiej go osiągnąć. W kwestii motoryzacji to z tym orgazmem to tak trochę przerysowałem, no ale jeżeli faktycznie większość męskich aktywności determinowana jest chęcią zaspokojenia instynktownych potrzeb, to może jednak coś w tym jest. Mężczyźni dosyć dużą uwagę poświęcają różnym gadżetom. Nasi trzej bohaterowie są tego najlepszym przykładem. Ich pojazdy to swego rodzaju etykietka, z której wyczytać można na prawdę sporo informacji na ich temat:

BohaterPojazdOpis
James BondAston MartinGłównie kojarzony z tą marką. Każdy model przygotowany specjalnie, aby sprostać wymaganiom prowadzonych misji szpiegowskich.
Gregory HouseDodge DynastyAmerykański model z 1988 lub 1989 r. Klasyczny 4-drzwiowy sedan wyposażony w automatyczną skrzynię biegów. Wydaje się niezbyt pasować do temperamentu właściciela, ale to jest właśnie cały House.
Honda CBR1000RR FirebladeFireblade to sportowa seria motocykli, którą Honda zapoczątkowała w roku 2004. Czterocylindrowy silnik o pojemności 999 cm3 i mocy 148 koni mechanicznych - przewyższający możliwości przedstawionego powyżej samochodu Dodge.
Hank MoodyPorsche 964Wersja cabrio z 1991 roku z uszkodzonym przednim reflektorem.

Różnice tkwią w detalach, jednak wspólny mianownik to skłonności do ekstremalnych zachowań zarówno na drodze, jak i w życiu osobistym oraz zawodowym: przekraczanie dozwolonej prędkości, łamanie przepisów i luźne podejście do kwestii bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Na szczególną uwagę zasługuje Porsche 964 w wersji cabrio z 1991 roku należące do Hanka Moodego. To prawdziwy wrak. Jednak z całej przedstawionej trójki to właśnie jego uzdolnienia w kwestii perfekcyjnego zaspokajania partnerek były najwyraźniej wyeksponowane.

Podążając tym tropem, jeżeli stopień dewastacji pojazdu jest proporcjonalny do możliwości seksualnych jego właściciela to jak oceniacie potencjalne możliwości właściciela tego pojazdu. Brak listwy bocznej, odpadający przedni zderzak, ostre zarysowanie na przednim nadkolu - wynik dynamicznego manewru cofania w skręcie 90 stopni, w baaaardzo bliskiej (wartość można przedstawić w postaci liczby ujemnej - myślę, że oscylowała ona w okolicach -69 mm) odległości od słupka parkingowego (jak widać z załączonej fotografii zapewne koloru żółtego). Bardzo oryginalna maska z śladami licznych wgnieceń, które powstały po traumatycznym incydencie, kiedy to w czasie jazdy z prędkością 120 km, puścił zaczep i wywinęła się ona uderzając z hukiem w przednią szybę, powodując uwolnienie oświetlenia sufitowego z trzymającej go zazwyczaj w ryzach obudowy. Odczucie bezcenne. Coś zbieżnego z tunelami, o których słyszymy w opowieściach tych którzy przeżyli śmierć kliniczną, tyle, że ja zamiast świetlistej iluminacji napotkałem na ciemność. Może warto uznać to za swego rodzaju przestrogę i dokonać pewnych zmian w swoim życiu. Wracając do tematu maski przywrócenie jej pierwotnej pozycji wymagało wskoczenia na nią z dachu samochodu, po czym doklepania jej poprzez rytualny, szamański taniec z wplecioną weń serią dynamicznych podskoków. Dokumentacja fotograficzna może być przydatna, zwłaszcza gdybym kiedyś miał fantazję wzorem Moody'ego, upodobnić swój nowiutki samochód do tego starego, który wiernie służył przez lata. Na Audi R8 łatwiej będzie wskoczyć na dach, no chyba że zdecyduję się na cabrio, ale czy zdołam w szczegółach odwzorować wszystkie, przyznam dosyć liczne mankamenty swojego kultowego pojazdu. Taki Gaz-69 to od nowości wyglądał jakby go ktoś ręcznie (lub nożnie) wyklepał, tak więc producent odebrał użytkownikom całą radość, jaką daje modelowanie pojazdu wedle indywidualnych upodobań.

Aktywność fizyczna bardzo korzystnie wpływa na kondycję, jednak czasem niezbyt korzystnie odbija się na wyglądzie pojazdu. Dbałość o kondycję fizyczną, nawet takim kosztem, jest niezwykle ważna zwłaszcza jeżeli przekłada się to na poprawienie jakości życia seksualnego, a stąd już bardzo niedaleka droga do poprawienia wydajności intelektualnej. Trochę tajemnicze stwierdzenie, ale szczegółowe rozwinięcie i twarde dowody naukowe przedstawię poniżej.

Fornication in California

Część składową nazwy serii, której głównym bohaterem jest baaaardzo aktywny seksualnie Hank Moody stanowi wyraz: Cudzołóstwo. fornication.

W kwestii seksu i to właśnie pozamałżeńskiego przedstawieni bohaterowie zasługują na miano prawdziwych przodowników pracy. Przysłowiowymi "kołaczami", które stanowią owoce ich "ciężkiej" i systematycznej pracy fizycznej są osiągane orgazmy oraz całokształt biochemicznych reakcji, które dzięki nim zachodzą w ich męskich, potraktowanych po macoszemu przez panią doktor Brizendine mózgach. Zależność jest niemal tak prosta jak ich nazwiska - dużo seksu - dużo orgazmów - dużo pełnowartościowych związków chemicznych usprawniających pracę neuronów.

Już przez chwilę zacząłem mieć poważne wątpliwości co do techniki mind-mapping, zwłaszcza po tych sardynkach z poprzedniego rozdziału. Przypadkiem ponownie sięgnąłem po książki pani Brizendine, do których tak właściwie pierwotnie wcale nie zamierzałem nawiązywać, nie znalazły się na mojej mapie myśli, a ja trafiłem na sporo innych ciekawych opracowań, na których zamierzałem się oprzeć. Coś nie dawało mi jednak spokoju. Pamiętam jak przez mgłę informację usłyszaną w radiowej Trójce na temat ośrodka w Kalifornii, który prowadził badania dotyczące wpływu orgazmu na wyniki testu IQ. Nie byłem jednak pewien, czy to faktycznie chodziło o Kalifornię, a przetrząsając sieć nie znalazłem żadnych potwierdzających to materiałów. Odkryłem za to kilka innych ośrodków m.in.: w Holandii, w Niemczech, także i w USA, ale bliżej wschodniego wybrzeża (Maryland), a o Kalifornii co mnie bardzo zdziwiło, ani słowa. Biorąc ponownie do ręki "Mózg mężczyzny" (w znaczeniu książkę, a nie wzorem Hannibala Lectera ważny organ anatomiczny) odkryłem tajemnicę powstania istotnego fragmentu na mojej mapie myśli. Skąd przy okazji kwasów omega pojawiły się nawiązanie do serialu "Californication", tematu orgazmu i do radiowej Trójki? A o co u licha chodzi z tajemniczą miejscowością o kodzie pocztowym 33-333? Podczas audycji tak często trafiałem na słuchacza Trójki pochodzącego z tej miejscowości, że jakiś przekaz też musi się za tym kryć. Czyżby to chodziło tylko i wyłącznie o nazwę miejscowości, którą w luźny sposób można powiązać z tematyką seksualną? No ale wracając do rozwiązania zagadki to właśnie czytając informacje zamieszczone na okładce "Mózgu mężczyzny" dotyczące autorki dowiedziałem się, że pani doktor Louann Brizendine jest pracownikiem naukowym University of California, gdzie prowadzi swoją działalność naukową dotyczącą m.in. wpływu życia seksualnego na poszczególne struktury mózgu. Tak więc informacja tkwiła cały czas w mojej podświadomości, wywołała całą lawinę pokręconych skojarzeń, doprowadzając mnie w końcu do źródła, z którym zetknąłem się już jakiś czas temu. Wiem jedno - nie zaniecham metody mapowania myśli, a jeżeli jesteście w posiadaniu jakichś sensacyjnych, choćby najbardziej niedorzecznych informacji dotyczących wspomnianej miejscowości, czekam na sygnał. Osobiście podejrzewam, że działa tam nieformalnie jakiś nasz rodzimy ośrodek szeroko zakrojonych badań seksuologicznych.

Hipokamp

Naukowcy zgłębiający temat wpływu seksu oraz orgazmu na poszczególne struktury mózgu odkryli, iż ważną rolę odgrywa w całym tym procesie omówiona już w poprzednim rozdziale część mózgu. Parzysta struktura o nazwie hipokamp w świetle tego rozdziału nabiera rumieńców, co starałem się zobrazować na załączonej na wstępie grafice. Ponieważ termin "parzenie się" jest synonimem stosunku płciowego, spółkowania, czy też wywodzącej się z języka łacińskiego koicji, w tym właśnie rozdziale skupimy się na wpływie tej czynności na struktury mózgowe, wraz z wymienionym już hipokampem. Badania prowadzone przez naukowców z wspomnianego wyżej ośrodka w Maryland dowiodły, iż udane życie seksualne bardzo korzystnie wpływa na inteligencję. Ma to ścisły związek z zmniejszaniem poziomu odczuwalnego stresu oraz korzystnym działaniem na układ sercowo naczyniowy. Zarówno prawidłowe ukrwienie i związane z nim zaopatrzenie mózgu w tlen, jak i eliminowanie czynników stresogennych ma kluczowe znaczenie zarówno dla powstrzymania degeneracji budujących mózg neuronów, jak i proces neurogenezy, czyli tworzenia nowych komórek. Stres stanowi główne zagrożenie właśnie dla parzystego hipokampa. Szerzej funkcje tej istotnej struktury omówiłem już w poprzednim rozdziale, tak więc w tym miejscu przypomnę tylko, iż jest ona szczególnie ważna dla procesów związanych z pamięcią i przetwarzaniem informacji, które to mają ogromny wpływ na naszą inteligencję.

Jakie inne struktury mózgu mają istotne znaczenie dla przebiegu orgazmu?

Kluczowa dla osiągnięcia orgazmu jest struktura zwana ciałem migdałowatym. Jest to ośrodek związany z lękiem i niepokojem aktywowany głównie w wyniku stresu i zwiększonego napięcia nerwowego. Do osiągnięcia orgazmu niezbędne jest wygaszenie aktywności tej struktury, która blokuje możliwość pobudzenia ośrodka przyjemności poprzez stymulację zakończeń nerwowych zlokalizowanych w narządach płciowych. Niestety u kobiet proces wygaszania impulsacji nerwowej w obrębie ciała migdałowatego wymaga dużo więcej czasu niż u mężczyzn (średnio 3-10 razy więcej), stąd jak podają wszystkie możliwe źródła podejmujące tą tematykę gra wstępna u kobiet obejmuje okres 24 godzin przed stosunkiem i wcale nie jest to żart jak może się to niektórym wydawać. Stworzenie odpowiedniej atmosfery, zapewnienie poczucia komfortu i bezpieczeństwa to cały zestaw działań mających na celu uśpić stojącą na przeszkodzie do osiągnięcia rozkoszy perfidną migdałowatą strukturę. Gdy plan się powiedzie istnieje duża szansa, że odpowiednio stymulowane narządy płciowe poprzez bezpośrednie połączenia z mózgiem doprowadzą do uwolnienia dopaminy, oksytocyny oraz endorfin, które to sprawią, iż w mózgu poddanym badaniu metodą rezonansu magnetycznego można będzie zaobserwować rozbłyśnięcie na czerwono ośrodka przyjemności. Jak widać nie jest to taka prosta sprawa, a zważywszy na fakt, iż sam orgazm w przypadku kobiet ma znacznie bardziej skomplikowany przebieg, mam potwierdzenie skąd wzięła się przedstawiona we wstępie *dysproporcja. U mężczyzn akurat jądro migdałowate nie stanowi tak istotnego problemu, wiąże się to zapewne z wrodzoną predyspozycją do ignorowania pewnych bodźców, jednak problem dotyczy innych struktur - pola brzusznego nakrywki (UTA) oraz istoty szarej okołowodociągowej (PAG). Tworzą one wspólnie tzw. ośrodek podniecenia, któremu podlega rdzeniowy generator ejakulacji. Ośrodek podniecenia może zostać bardzo szybko uaktywniony. Już sam obraz o tematyce erotycznej przekazany do kory wzrokowej pobudza podwzgórze, aktywuje tam uwalnianie hormonów, które inicjują całą kaskadę procesów o przebiegu czysto "hydraulicznym", które odpowiedzialne są za erekcję. Następuje również wzmożona aktywacja płata czołowego oraz jądra półleżącego, w którym zlokalizowany jest ośrodek oczekiwania przyjemności, tak więc męski mózg na tym etapie jest już praktycznie gotowy do osiągnięcia orgazmu. Po krótkiej stymulacji penisa jest więc w stanie go osiągnąć, kiedy to z mózgowego ośrodka podniecenia zostanie wysłany sygnał do generatora ejakulacji w rdzeniu kręgowym. Problem w tym, że partnerka, nawet jeżeli z powodzeniem został przeprowadzony 24-godzinny proces przygotowawczy, potrzebuje dłuższej stymulacji, aby osiągnąć orgazm. Tak więc zadaniem mężczyzny jest powstrzymanie aktywacji ośrodka podniecenia np. poprzez zaktywowanie innych struktur mózgu. To bardzo ciekawe zagadnienie myślę jednak, że wymaga ono osobnego opracowania, bo mimo trochę prostszej konstrukcji parę struktur ten nasz męski mózg zawiera, tak więc istnieje kilka różnych możliwości wygaszenia nadmiernej impulsacji w obrębie ośrodka podniecenia.

Bohater z realu

Po przedstawieniu tylu fascynujących doniesień naukowych myślę, że już czas najwyższy, aby w odniesieniu do wcześniej zaprezentowanych fikcyjnych bohaterów zaprezentować najlepiej rozpoznawalnego na świecie reprezentanta świata nauki, właśnie w aspekcie jego życia erotycznego. Od przedstawionych wcześniej mężczyzn różni go: dłuższe nazwisko, fakt, iż jest on postacią realną oraz jego niechęć do motoryzacji, która sprawiła, że nie zdecydował się nigdy na zakup samochodu, mimo, iż jakimś cudem udało mu się zdobyć prawo jazdy. Jednak poza inteligencją i kreatywnością, które w przypadku tego pana były jeszcze lepiej rozwinięte, z pozostałymi trzema postaciami łączyła go także słabość do płci pięknej.

Czy życie seksualne tego geniusza miało jakiś wpływ na jego kreatywność i nietuzinkowy sposób rozumowania?

Albert Einstein to postać rozpoznawalna na całym świecie ze względu na swój bogaty dorobek naukowy. Nie będę jednak rozwijał tego tematu, ponieważ część naukową zamknąłem w ramach poprzedniego akapitu, a tutaj skupię się na jego życiu osobistym:

bardzo osobistym.

Wszelkie możliwe źródła podkreślają, iż miał naturę Mężczyzna lubiący obracać się w towarzystwie kobiet, mający kontakty erotyczne z licznymi kobietami; babiarz, flirciarz, rozpustnik, bawidamek. kobieciarza. W obecnych czasach brzmi to trochę anachronicznie, ale kiedy przyjrzymy się słownikowemu znaczeniu tego terminu odkryjemy, iż tak właściwie to świetnie postać ta wpisuje się w stylistykę, której reprezentantami są Bond, House i Moody. Einstein po rozwodzie z pierwszą żoną Milevą Marić ożenił się ponownie ze swoją kuzynką Elsą Einstein, jednak z wnikliwej analizy zachowanych licznych listów wynika, iż również druga żona nie była w stanie całkowicie zaspokoić jego potrzeb seksualnych, gdyż równolegle utrzymywał kontakty intymne prawdopodobnie jeszcze z sześcioma innymi kobietami. Prawdopodobnie wielu z nas nie znało tej wybitnej postaci od tej strony. Po przeprowadzonej analizie struktur mózgowych tego geniusza stwierdzono, iż nie różnią się one istotnie od innych, jedyną znaczącą różnicę stanowiła:

cyt. "Grubość spoidła wielkiego w mózgu Einsteina była wyjątkowo gruba".

Postanowiłem dosłownie oddać myśl zawartą w źródle, bo bardzo mnie zastanowiło, że ta "grubość" jest tak jakby trochę nazbyt wyeksponowana. A przecież liczne badania udowodniły, iż praktycznie przeciętny rozmiar wystarcza, żeby zaspokoić partnerkę. Ups, ale te badania dotyczyły zupełnie innego organu - przepraszam za faux pas. A tak już trochę bardziej poważnie to nawet bez spoidła wielkiego (łac. corpus callosum) można całkiem poprawnie funkcjonować, nawet terapie niektórych chorób neurologicznych polegają na przecięciu tej struktury (tzw. kalozotomia), jednak jest ona niezwykle istotna dla procesu synchronizacji pracy obu półkul mózgowych. Nie ma dowodów naukowych na zależność między wielkością spoidła wielkiego, a inteligencją, wiadomo jednak, że angażowanie obydwu półkul i ich zintegrowane działanie zwiększa kreatywność i wydajność mózgu. Tak więc jeżeli struktura spełnia właśnie taką funkcję to trochę dziwne, że większa ilość połączeń nie wykazała wpływu na poprawę funkcjonowania mózgu. No ale, że pozwolę sobie zastosować metaforę motoryzacyjną, to że mamy trochę więcej koni mechanicznych pod maską nie jest gwarancją wygrania rajdu, zwłaszcza gdy naszym przeciwnikiem będzie np. Robert Kubica. Dla skomplikowanego organu jakim jest mózg szczególnie istotne jest aktywowanie szlaków, angażowanie pracy jak największej ilości obszarów i ich synchronizowanie. Podobnie jak w przypadku niektórych innych ważnych organów wielkość nie odgrywa tu kluczowej roli, a umiejętność sprawnego posługiwania się nimi.

Jeżeli to nie różnice anatomiczne struktur mózgowych miały decydujące znaczenie to co zadecydowało, że Einsteinowi udało się tak znacząco wybić ponad przeciętność.

Czyżby zawdzięczał to tylko i wyłącznie bogatemu życiu erotycznemu?

Gdyby to ilość i jakość seksu były decydujące w kwestii rozwoju neuronalnego to jak zapewne wiedzą wszyscy miłośnicy serialu "Californication" Hank Moody zostałby zapewne wielokrotnym laureatem nagrody Nobla. Nie stało się tak, a wręcz przeciwnie w zestawieniu z pozostałymi panami na gruncie zawodowym najbardziej u niego uwidacznia się wypalenie i poważny kryzys twórczy. Tak więc nie tylko seks i przede wszystkim kluczowy dla niego orgazm wywierają wpływ na komórki mózgowe. Na neurony działają również takie czynniki jak: używki (alkohol i narkotyki), brak snu, czy stres. Może w przypadku Einsteina właśnie mniejsza ilość tych szkodliwych bodźców o działaniu neurodegeneracyjnym, nie była w stanie znieść tego niezwykle korzystnego wpływu stymulacji seksualnej i dzięki temu mimo trochę mniej wybujałej seksualności była ona w stanie zachować optymalny efekt względem mózgu i przyczynić się do jego geniuszu. Może miało na to również wpływ zachowanie dystansu do motoryzacji. Wszyscy wiemy jak stresogenne jest poruszanie się samochodem po zatłoczonych ulicach miast, wśród kierowców którzy sądząc po zachowaniu prowadzą bardzo ubogie życie seksualne. Może mniej alkoholu i innych szkodliwych używek, więcej snu, odpoczynku, medytacja, zdrowa dieta, ciekawe hobby, sport ...

Zestawienie autentycznej i to jeszcze wybitnej postaci z fikcyjnymi bohaterami na pierwszy rzut oka może wydawać się trochę bez sensu, jednak po chwili zastanowienia możemy dojść do wniosku, iż tak właściwie to praktycznie każdy z nas w jakiś sposób, tak trochę sztucznie i na siłę, kreuje swój wizerunek, a z kolei twórcy postaci filmowych próbują przybliżyć je nam poprzez wyposażenie ich w całkiem pokaźny arsenał słabości. Pewnie niebawem przyjdzie nam funkcjonować wśród cyborgów obdarzonych sztuczną inteligencją, tak więc trzeba będzie oswajać się z wizją porównywania naszych zachowań i możliwości do "produktu", który z czasem będzie różnił się od nas tylko tym, że jego konstruktor będzie nadal znacznie głupszy od naszego.

Opublikowano: 6.9.2014.

PS

Temat orgazmu myślę, że zasługuje na dogłębną analizę, a ponieważ poza mózgiem jeszcze kilka stref ma wpływ na jego osiągnięcie oraz jakość doznań, a w mojej głowie powstała cała lawina pomysłów powiązanych z tym tematem myślę, że istnieje konieczność szerszego spojrzenia na całe zagadnienie. Najwyższy czas rozpocząć więc nowy projekt, który skupi się wokół dysfunkcji związanych właśnie z niemożnością oraz bezwzględną koniecznością osiągania orgazmu, ale ponieważ tematyka poza samym mózgiem prawdopodobnie dotknie (oczywiście w przenośni) również innych organów czas rozbudować o nowe zagadnienie realizowany równolegle blok intymnyPROBLEM. Tak więc już niebawem zapraszam na:

sobota, 30 sierpnia 2014

Alfa&Omega

Magia liter

Ponieważ tytuł tego artykułu budzi jednoznaczne skojarzenia z alfabetem, postanowiłem z większą uwagą przyjrzeć się tytułom poprzednich wpisów serii mózg.blogspot.com, właśnie pod kątem znaków, z których są one zbudowane. Szczegółową analizę przedstawię jednak na samym końcu, żeby nie odstraszyć czytelników poszukujących wartościowych informacji od przeczytania dalszej części tego "fascynującego" artykułu.


Nadmorskie wakacje

Poruszyłem już zagadnienia dotyczące korzystnego wpływu na komórki mózgowe okresowej wstrzemięźliwości od pokarmów (WielkoPOSTny POST o POŚCIE >>). Znacznie pogłębiłem tą tematykę i sięgnąłem ekstremum rozważając możliwość całkowitego powstrzymania się od spożywania pokarmów określanego terminem odżywiania pranicznego (Sprawa z lekka PO-PA-PRANA >>). Zaistniałe okoliczności skłoniły mnie wreszcie do podjęcia wątku związanego z klasyczną formą pokarmu, chociaż także ściśle związanego z okresami postu zwłaszcza w tradycji chrześcijańskiej. W poprzednim artykule wspominając o świeżutkiej kinowej superprodukcji Luca Bessona obiecałem poświęcić więcej uwagi farmakologii. Tak też czynię, jednak sama substancja to nie jakieś "świeżutkie" odkrycie farmakologiczne, a popularny od wieków kompleks związków organicznych, którym naukowcy bezsprzecznie przypisują niezwykle korzystne działanie na procesy zachodzące w naszych mózgach. Jednak źródło pokarmowe, które zawiera duże ilości tych substancji, to nie byle jaki pokarm i właśnie istotne żeby był świeżo wyłowiony z morza. Ryby - to właśnie podstawowy składnik spożywczy towarzyszący naszym wakacyjnym wypadom nad Bałtyk. O nich tak pokrętnie, niezbyt przejrzyście wspomniałem powyżej, a będą one pierwszym z serii produktów spożywczych wspomagających pracę mózgu, od którego chciałem rozpocząć część poświęconą diecie.

Kinematografia

W poprzednim bardzo luźnym, wakacyjnym artykule dotyczącym promieniowania >>, odwołałem się do niezwykłego działania fikcyjnej substancji CPH4. Co prawda w przypadku produktu jakim są ryby wielokrotnie wspominana świeżość jest niezwykle istotna, to film który w tym miejscu chcę przypomnieć to już nie tak bardzo świeża produkcja. Motywem przewodnim pochodzącego z 1993 roku dramatu Emira Kusturicy jest właśnie ryba. Symbolika i mistycyzm wysuwają się tu na plan pierwszy. Ryba staje się tam odzwierciedleniem intuicyjnej, głębokiej mądrości, naturalnej, wrodzonej wiedzy i pełni zrozumienia praw rządzących wszechświatem.

The fish doesn't think
The fish is mute, expressionless
The fish doesn't think because the fish knows everything
The fish knows everything

Zabaw literkowych ciąg dalszy

Z czego "płynie" ta naturalna mądrość i pełnia zrozumienia?

To właśnie pozyskiwany z wątroby ryb z rodziny dorszowatych płynny tłuszcz, zwany popularnie tranem, stanowi to niezwykle bogate źródło ważnych witamin (A, D, E, K), a także właśnie tych związków, które mają istotny wpływ na prawidłowe funkcjonowanie mózgu - kwasów omega, historycznie określanych mianem witaminy F. Wśród kwasów omega wyróżnia się trzy grupy oznaczone tym razem nie przy użyciu liter. Podpowiedź jakie to trzy tajemnicze symbole znaleźć możecie na tarczy tykającego bez odpoczynku zegarka Omega wkomponowanego w kolażowe logo tego rozdziału.

Nie chcę nadwyrężać Waszych umysłów, tylko poddawać je ciągłemu treningowi uważności i spostrzegawczości. Czy Wasze odpowiedzi pokrywają się z tą ukrytą poniżej?

?

Odp: 3-6-9

W tym opracowaniu skupię się tylko na kwasach omega-3, bo właśnie ryby stanowią podstawowe źródło tych substancji egzogennych, niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania wielu istotnych procesów. A zważywszy na skojarzenia jakie budzą pozostałe cyfry zwłaszcza zestawione razem myślę, że omówienie tych dwóch grup będzie wymagało zupełnie osobnego opracowania opatrzonego inną dwucyfrową adnotacją (18+). Wracając jednak do alfabetu wymienię tutaj kilka istotnych dla grupy omega-3 kompilacji literowych. ALA, EPA i DHA to skróty, którymi oznaczone są te związki, a dwa ostatnie występują obficie właśnie w tłustych rybach, takich jak: śledź, makrela, sardynki, czy łosoś. Ponieważ ALA nie występuje w rybach w tym rozdziale zostanie pominięta, jednak wrócimy do niej w innym opracowaniu dotyczącym niezwykłego surowca roślinnego, znanego medycynie od wieków, z którym jednak współczesna neurologia wiąże bardzo duże nadzieje ze względu na ogromny zasób składników aktywnych. Ponieważ mózg, farmakologia i ciekawe surowce to mój konik, już zbieram materiały do kolejnych wpisów. Ale jak już rozłożyliśmy tą naszą rybę na czynniki pierwsze to warto przyjrzeć się dokładniej zawartym w niej składnikom, a więcej o konikach już za chwilę.

EPA/DHA

EPA = kwas eikozapentaenowy

EPA to związek niezbędny w procesie przekazywania informacji między włóknami nerwowymi, dlatego wspomaga leczenie trudności z przyswajaniem informacji oraz zaburzeń koncentracji. Stosuje się go zazwyczaj w połączeniu z innymi kwasami z grupy omega-3, głownie z DHA, do którego w organizmie EPA bardzo łatwo ulega przekształceniu.

DHA = kwas dokozaheksaenowy

Konsekwentnie trzymam się przedstawionych powyżej faktów. DHA powstaje z omówionego już EPA. Jego główna rola w ustroju to redukcja stężenia trójglicerydów we krwi oraz utrzymanie odpowiedniego poziomu serotoniny w mózgu. Niedobór DHA zmniejsza jej stężenie, co może skutkować wystąpieniem schorzeń neurologicznych takich jak: ADHD, choroba Alzheimera, czy depresja.

W suplementach EPA/DHA najczęściej występują w proporcji 3/2, jednak ponieważ w świeżym surowcu (ryby, owoce morza) ze względu przekształcanie EPA w DHA ich wzajemny stosunek jest zmienny, przeprowadzone badania potwierdziły, iż w zakresie od 2/1 do 1/2 preparaty wykazują zbliżony efekt terapeutyczny.

"Arizona dream" to czasy kiedy kinematografia ściśle wiązała się z upakowaną w puszce szpulą taśmy filmowej. Mój pokręcony niczym taśma filmowa sposób myślenia kieruje więc moje skojarzenia w kierunku popularnego produktu spożywczego.

Ale czy rybki w puszce są w stanie zaspokoić nasze zapotrzebowanie na kwasy omega i witaminy rozpuszczalne w tłuszczach?

Mieszkańcy Polski południowej, do których się zaliczam, właśnie w trakcie wakacyjnego wypoczynku w nadmorskich kurortach uświadamiają sobie problem, który dotyczy ich w szarej powakacyjnej rzeczywistości.

Świeże ryby są bardzo często artykułem trudno dostępnym.

Kupując rankiem ryby na straganiku przy plaży mamy gwarancję wysokiej jakości produktu. Widzimy jak rybacy wyładowują swój połów z kutrów, a niejednokrotnie tyle co ogłuszona ryba "merda" jeszcze sobie ogonem w naszej siateczce. Zakup w markecie, czy nawet sklepie rybnym, zwłaszcza w południowej części naszego kraju takiej gwarancji nie daje. W przypadku ryb morskich pozostaje nam zadowolić się sardynką lub tuńczykiem z wspomnianej wyżej puszki, lub poszukać jakiejś alternatywy wśród świeżych ryb pochodzących z rzek, jezior i stawów.

Czy zawartość tych dobroczynnych składników jest w nich analogiczna do świeżych ryb morskich?

Nie bez powodu do znudzenia podkreślam znaczenie świeżości, bo właśnie w przypadku ryb i zawartych w nich kwasów omega ma ona ogromny wpływ na ich jakość i aktywność. Główne znaczenie odgrywa tutaj znany wszystkim proces jełczenia, który polega na rozkładzie zawartych w oleju związków pod wpływem temperatury i światła. Utlenione kwasy tłuszczowe nie tylko tracą swoje właściwości prozdrowotne, ale wręcz stają się szkodliwe. Odpowiedzialne są za to tzw. wolne kwasy tłuszczowe. Procesy te istotne są zarówno w przypadku produktów spożywczych, jak i przy produkcji suplementów. Przetworzeniu podlega zazwyczaj surowiec, który nie mógł zostać wykorzystany w okresie zachowania pełnej świeżości. Tak więc myślę, że nie ma potrzeby udowadniania wyższości wyłowionej prosto z morza nawet najtańszej Flądry (F jak witamina F), nad zapuszkowanego tuńczyka, czy sardynki. A w kwestii suplementów jakość surowca ma tak samo ważne znaczenie. Istotne, aby preparaty wytwarzane były z małych partii surowca, pozyskiwany olej chroniony był przed zbyt wysoką temperaturą i światłem, a także poddawany był badaniu na zawartość wolnych kwasów tłuszczowych, których ilość nie powinna przekroczyć 1,5%. Także rodzaj opakowania i przechowywanie gotowego produktu ma wpływ na zachowanie jego pełnej aktywności. Suplementy, które mogę polecić gwarantujące wysokiej jakości składniki, zawierające w swoim składzie EPA i DHA to preparaty firmy Finclub: fin Epamarcaps Strong, wersja dla dzieci: fin Bi-iomaxin caps, a także firmy Solgar: Omega 3-6-9 oraz Pełne Spektrum Omega Łosoś Alaskański.

H - jak Hippocampus

Podążając dalej za literami alfabetu po Flądrze nadszedł czas na bardzo ważną dla mózgu, a głównie procesów związanych z zapamiętywaniem rybę której łacińska nazwa rozpoczyna się od litery H. Hippocampus należy do rodzaju ryb morskich z rodziny igliczniowatych. Ta bardzo ciekawa ryba wszystkim dobrze znana jest pod nazwą konik morski. I to właśnie jej, głównie za sprawą charakterystycznego kształtu, wspomniana wyżej niezwykle ważna struktura mózgu zawdzięcza swoją nazwę. Hipokamp stanowi część układu limbicznego, a funkcjonalnie odpowiedzialny jest właśnie za procesy związane z orientacją przestrzenną, pamięcią, przyswajaniem informacji oraz ich przetwarzaniem. Głównie odpowiedzialny jest za konsolidację informacji, czyli przenoszenie ich z pamięci krótkotrwałej do pamięci długotrwałej. Hipokamp stanowi parzystą strukturę zlokalizowaną w obydwu półkulach mózgowych. Jego komórki ulegają uszkodzeniu pod wpływem glikokortykosteroidów i to zarówno tych stosowanych w postaci przewlekłej terapii farmakologicznej, jak i tych wytwarzanych przez organizm (kortyzol), jako wynik długotrwałego stresu. Właśnie omówiony wyżej DHA chroni komórki hipokampa przed uszkodzeniem i usprawnia komunikację neuronalną w tym obszarze, co manifestuje się w postaci usprawnienia pamięci. Obserwowane u osób starszych pogorszenie procesu przyswajania wiedzy oraz odtwarzania informacji to wynik spadku poziomu DHA w obrębie hipokampa. Dlatego właśnie dieta z odpowiednią zawartością DHA lub wysokiej jakości suplementy są bardzo istotne zarówno dla prawidłowego rozwoju, jak i sprawnego funkcjonowania tego ważnego obszaru naszego mózgu.

Temat rzeka

Czy Faktycznie sama świeżość jest gwarancją zachowania odpowiedniego składu?

Powyżej wysnułem tezę, iż nawet najtańsza ryba morska ze względu na swą świeżość gwarantuje zapewnienie potrzebnych składników. Nie do końca jest ona jednak prawdziwa. Wymieniłem kilka gatunków ryb morskich, które ze względu na dużą zawartość tłuszczu stanowią bogate źródło szczególnie nas interesujących kwasów omega. I właśnie ten aspekt ma kluczowe znaczenie. Tak więc mimo mojej ogromnej sympatii do dziwacznej Flądry, z którą można pobawić się np. w oceanarium w Gdyni, skąd zapewne po całym dniu takich "zabaw" bardzo duża ich ilość trafia do menu okolicznych budek gastronomicznych, jej zawartość witaminy F nie jest imponująca. Rzecz(o)na świeżość mimo, iż z pewnością decyduje o jakości składników, głównie o niższej zawartości wolnych kwasów tłuszczowych, nieznacznie jednak wpływa na poziom kwasów omega-3, który to w głównej mierze zależny jest od wspomnianej zawartości tłuszczu. Tak więc głównie dla mieszkańców Polski południowej może to być pocieszające, gdyż może się okazać, że wśród ryb pochodzących z rzek, jezior, czy stawów, mogą oni znaleźć takie, które będą w stanie zaspokoić ich zapotrzebowanie na kwasy omega, przy zachowaniu tak ważnej zwłaszcza dla tego artykułu świeżości. Może skończę już te swoje rozmyślania i podam kilka bardziej precyzyjnych informacji, które ułatwią Wam podjęcie decyzji zakupowych:


Charakterystyka wybranych gatunków ryb
Nazwa Środowisko Tłuszcz Energia [kcal/100g] OMEGA [mg/100g]
Łosośmorzatłusta (> 5%)2003800
Pstrąg tęczowyrzeki, jezioraśrednio tłusta (1-5%)1603100
Pstrąg potokowyrzeki, jezioraśrednio tłusta (1-5%)100580
Makrelamorzatłusta (> 5%)1802500
Śledźmorzatłusta (> 5%)1601800
Sardynkamorzatłusta (> 5%)1701600
Tuńczykmorzatłusta (> 5%)1001000
Flądramorzachuda (< 1%)83400
Halibutmorzatłusta (> 5%)98400
Szczupakrzeki, jeziorachuda (< 1%)82370
Karpstawyśrednio tłusta (1-5%)110215
Solaoceanchuda (< 1%)60200
Dorszmorzachuda (< 1%)75100
Tilapiahodowla Wietnamchuda (< 1%)8570
Mintajoceanchuda (< 1%)7056
Pangahodowla Wietnamchuda (< 1%)6425

Nadal jednak uparcie stoję na stanowisku, że akurat w przypadku ryb i owoców morza, które zostały zmuszone do opuszczenia swojego naturalnego środowiska upływający czas nie działa korzystnie na jakość zawartych w nich substancji, co w sposób wyczuwalny zmysłami przekłada się na ich walory smakowe i zapachowe.

Podobnie jak podczas pisania artykułu o jodzie na sole-mineralne.blogspot.com, tak i teraz pojawiła się u mnie wewnętrzna potrzeba wypróbowania jakiegoś preparatu. Wyszukałem więc coś na aptecznej półce celem przetestowania. Kilkudniowa kuracja pozwoliła mi stworzyć niezwykle rozbudowaną sieć luźnych powiązań, które rzuciły nowe światło na cały realizowany projekt. Pojawiła się wyjątkowo duża ilość ciekawych, czasem bardzo abstrakcyjnych wątków pobocznych. Na załączonym skanie stanowiącym fragment zastosowanej metody mapowania myśli przedstawię kilka wybranych skojarzeń. Część z nich rozwinąłem w tym rozdziale, inne zapoczątkowały tworzenie kolejnych wpisów, a jeszcze inne będą sobie cierpliwie czekać na realizację w przyszłości. Sama metoda mapowania to niezwykłe narzędzie, które postaram się kiedyś dokładniej przeanalizować, bo pozwala ono na wydobycie głęboko skrywanych intuicyjnych rozwiązań.

Podobnie jak myśli przepływające po rozgałęzionym systemie "rzekopodobnej" sieci powiązań na mojej mapie, zgodnie z ponadczasową łacińską maksymą równie nieubłaganie upływa czas.

Cała sentencja "Tempus fugit, aeternitas manet" oznacza: "Czas ucieka, wieczność pozostaje". Jako ciekawostkę podam, iż widnieje ona na zegarze słonecznym na ścianie bazyliki w Wadowicach (informacja z WIKI, bo ja osobiście zapomniałem o tym istotnym walorze turystycznym mojego miasteczka, więc szybko nadrabiam zaległości).
łac. "Tempus fugit"

Czas

Firma OMEGA to renomowany szwajcarski producent zegarków. Tarcza jednego z ekskluzywnych modeli zainspirowała mnie do stworzenia kolażu stanowiącego grafikę tego rozdziału. Jak już rozpocząłem nawiązania do produkcji filmowych to jako ciekawostkę podam, że znany ze swojej nieprzeciętnej inteligencji agent 007 był posiadaczem zegarka właśnie marki OMEGA. Tych, którzy chcą przeczytać o innych niezwykłych zdolnościach agenta 007 odsyłam do mojego innego bloga, gdzie w cały czas tworzonym artykule >> zgłębiam tajniki jego "mocnej głowy".

Czas obecnie ma dla nas ogromne znaczenie. Ze względu na niezwykle napięty harmonogram dnia staramy się za wszelką cenę "podkręcić" możliwości naszego mózgu, aby był w stanie sprostać wszystkim wyznaczonym zadaniom. W tym pośpiechu zatraciliśmy jednak kluczowy aspekt związany z czasem - świadomość chwili obecnej. Nasze życie to ciągła realizacja ustalonej listy zaplanowanych celów (przyszłość) oraz analizowanie popełnionych błędów, czasem może nawet sukcesów (przeszłość). Na skupienie się na chwili obecnej nie mamy już czasu. Wprawiając w ruch wskazówki zegara na grafice do tego rozdziału zależało mi, aby w każdej chwili była ona inna. Powiecie, że przecież to powtarzalny układ, łatwy do przewidzenia, ale to miało tylko ułatwić zrozumienie pewnej zasady. Nawet gdyby te wskazówki były nieruchome, jak zamierzałem pierwotnie, to każdy moment kiedy patrzymy na tą grafikę powinien być inny. Mimo iż znamy kształt symboli, kolorystykę i rozmieszczenie poszczególnych elementów, każdy choćby najbardziej banalny moment naszego życia powinien zachować swoją wyjątkowość. Każda chwila to kompleks wielu różnorodnych bodźców, które nigdy nie tworzą powtarzalnych układów. Jeżeli taka powtarzalność nastąpi, będzie to oznaczało błąd w Matrixie. Tak więc wracając do motywu przewodniego poprzedniego akapitu warto nawiązać do myśli Heraklita z Efezu:

"Niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki"

oraz jego innej sentencji w której zawarł to samo przesłanie:
"Wszystko płynie, nic nie stoi w miejscu". W Wadowicach nigdzie nie widziałem, ale obiecuję, że rozglądnę się z większą uwagą, bo mogło mi gdzieś umknąć. gr. "Panta rhei kai ouden menei"

... no chyba, że ta rzeka będzie stanowiła fragment wirtualnej rzeczywistości, która to nie podlega archaicznym prawom filozofii.

Biblia

Medytacja, skupienie się na chwili obecnej, ćwiczenie uważności - wszystko to wymaga czasu. Warto go jednak poświęcić, gdyż właśnie to nadaje sens ludzkiemu życiu, stanowi fundament najistotniejszych wartości i jest odpowiedzią na większość nurtujących człowieka problemów. Wszystkie systemy religijne opierają się na zaakceptowaniu kilku podstawowych prawd. Jedną z nich jest właśnie dostrzeżenie ogromnej wartości, która tkwi w chwili obecnej. Darzymy szacunkiem przeszłość, ogromną wagę przywiązujemy do przyszłości, a o teraźniejszości zapominamy. A przecież każda chwila ma dokładnie taką samą wartość. Bóg zawiera w sobie zarówno byt, jak i czas - każdą chwilę, a nie tylko pewne wybrane momenty, które to my uznamy za wartościowe. W religii użyte w tytule połączenie znaków alfa i omega symbolizuje mądrość Chrystusa, jego bóstwo i człowieczeństwo. W symbolice biblijnej Bóg jest zasadą sensu i trwania wszystkich rzeczy.

Nawiązując do zapoczątkowanego w pierwszym wpisie >> motywu biblijnego, Jezus swoich uczniów postanowił wybrać spośród rybaków, którzy właśnie dzięki swojej diecie wykazywali znacznie większy potencjał duchowy w porównaniu z przedstawicielami innych zawodów. Pozytywny wpływ na pracę mózgu to zasługa nie tylko zachowywania okresowej wstrzemięźliwość od pokarmów (POST), ale także odpowiednie artykuły spożywcze, zawierające substancje stymulujące rozwój komórek mózgowych, ich prawidłową kondycję oraz sprawną komunikację. W przypadku rybaków podstawę diety stanowił rezultat ich ciężkiej pracy z całym dobrodziejstwem zgromadzonych w nim związków, czyli głównie omówionych już kwasów omega: EPA i DHA.

Alfa i omega

Pierwsza i ostatnia litera klasycznego alfabetu greckiego symbolizuje wszechmoc Boga Chrystusa jako Stwórcy i Tego, który wszystko dopełnia. Połączenie to symbolizuje jego mądrość, bóstwo i to, że jest on zarazem człowiekiem i Bogiem - materialnym bytem i abstrakcyjnym czasem.

Grecka litera alfa to symbol bliźniaczo podobny do charakterystycznego dla symboliki chrześcijańskiej symbolu ryby. Jeżeli chodzi o omegę, to tak właściwie bardzo interesuje mnie jaki był zamysł autora nazwy szwajcarskiej marki. Czy chodziło mu o trwałość produktu, jego doskonałość, precyzję wykonania? Nie znam odpowiedzi, ale samo zestawienie materialnego, dosyć kosztownego gadżetu z nieuchwytnym, abstrakcyjnym czasem wydaje się być dosyć ciekawym pomysłem. Określenie "alfa i omega" może również oznaczać, iż ktoś po prostu wykuł na pamięć listę informacji od A (alfa) do Z (omega).

Serce, rozum i język

A propos wykucia to ciekawe, iż w naszym kraju "wykucie na pamięć" jednoznacznie wiąże się z narządem, któremu poświęciłem ten blog, a mianowicie z mózgiem, a w krajach anglojęzycznych "wkuwa" się przecież by heart. Tą ciekawą rozbieżność postaram się jeszcze kiedyś rozwinąć, bo tak coś czuję, że nie jest to tylko i wyłącznie lingwistyczny niuans. Kwasy omega wykazują również bardzo korzystne działanie na układ sercowo-naczyniowy jednak w tym opracowaniu ograniczę się do ich aktywności względem układu nerwowego.

Na mojej mapie myśli pojawiły się również zagadnienia związane z różnymi językami. Liczne przeprowadzone badania jednoznacznie potwierdziły, iż nauka jednego lub kilku języków obcych ma niezwykle korzystny wpływ na pracę mózgu, pamięć i zapobieganie zachorowaniu na chorobę Alzheimera. Bardzo zbliżone działanie uzyskujemy dzięki suplementacji omawianych w tym rozdziale kwasów omega-3. Pojawiło się kilka moim zdaniem interesujących propozycji językowych. Szwajcaria ze swoimi czterema językami urzędowymi (niemiecki, francuski, włoski i romansz), Hawaje z fascynującym, wieloznacznym, wymierającym niestety językiem hawajskim, Holandia (niderlandzki i fryzyjski), język japoński, którego podstawy przyswajam sobie dzięki mojej jeszcze całkiem świeżej fascynacji sportowej, starożytna greka i nieśmiertelna łacina - pasja życia mojej babci, która nota bene pomimo poważnych problemów zdrowotnych właśnie dzięki niej do dziś zachowała niezwykłą jasność umysłu.

Nauka języków to wspaniały pomysł na zagospodarowanie wolnego czasu. Gwarantuje zarówno rozwijanie pamięci, inteligencji, jak i daje możliwość poznania niezwykłych części świata i ciekawych ludzi. Staje się inspiracją do dalekich podróży, poznawania obcych kultur i otwierania umysłu na zaakceptowanie występujących różnic światopoglądowych.

& what now?

Ilość wątków, które zrodziły się dzięki mapie myśli, pomimo systematycznej suplementacji kwasów omega-3 w dawce 1000 mg, wywołała spory zamęt w mojej głowie. Zaczynając rozdział "Alfa&Omega" praktycznie miałem już zarys kolejnego. Cały ułożony wcześniej plan legł teraz w gruzach. Wakacyjne słońce, opalanie, jak i podjęty temat oleju rybiego sprawiły, iż chciałem rozwinąć bardzo ciekawy wątek związany z witaminą D3. Obiecałem wcześniej, że skupię się bardziej na farmakologii, która bliższa jest mojej profesji, ograniczając luźne rozważania z zakresu psychologii, szamanizmu, mistycyzmu i metafizyki. No ale kwasy OMMMMega zapisane jako M z hawajskim znakiem kahakō kierują mnie w stronę praktyk medytacyjnych. Medytacja oddechu, techniki oddechowe, pobieżnie zarysowana powyżej technika ćwiczenia uważności. Od medytacji już mały krok dzieli nas od jogi i jej odmiany tantrycznej, a zważywszy, że obiecałem "dotknąć" tematu pozostałych dwóch grup kwasów omega, najlepsze określenie znów podsunął mi niezwykły w swojej dwuznaczności język hawajski:

w znaczeniu dosłownym: dotykać kogoś, człowieka, osoby, w przenośni: uprawiać seks haw. pā kanaka.

Czy uda mi się więc oprzeć prastarej mocy huny?

Mówią, że pośpiech, czyli hawajskie WIKI, nie jest dobrym doradcą. Ja jednak często korzystam z tego bardziej znanego wszystkim użytkownikom internetu WIKI. Jednak robię to powoli i z należytą uwagą. Czas pokaże w jakim kierunku będzie zmierzał teraz projekt mózg.blogspot.com, a na razie niech precyzyjnie odmierza go szwajcarski zegarek marki OMEGA ulokowany na samym początku tego artykułu.


PUBIALGINUM

PS (a może raczej PR)

TYTUŁY POPRZEDNICH ROZDZIAŁÓW:
> 1. POST
> 2. PRANA
> 3. PRYMOWANIE SUBLIMINALNE
> 4. PROMIENIOWANIE

WNIOSKI:

Zupełnie nieświadomie wszystkie wcześniejsze tytuły rozpocząłem od tej samej litery, a dodatkowo trzy z nich (75%) rozpoczynają dwie takie same litery. Bardzo ciekawe jakie to dziwne prawa rządzą ludzkim mózgiem. Tak więc ten rozdział to zarówno odstąpienie od stworzonej zupełnie przypadkowo reguły dotyczącej tytułowania wpisów, jak i samej warstwy treściowej.

Poruszony wątek związany z WIKI skłonił mnie na zakończenie do sprawdzenia możliwych znaczeń literowego zlepka, który wyodrębniłem jako część wspólną tytułów poprzednich rozdziałów. Przystępuję więc do wnikliwej analizy tajemniczego skrótu PR i przedstawiam poniżej kilka możliwych znaczeń:

PR:

PageRank Metoda nadawania indeksowanym stronom internetowym określonej wartości liczbowej, oznaczającej ich jakość. Wartość ta jest bardzo istotna dla blogera.
Public relations Umiejętność ta ma bardzo istotne znaczenie dla każdego przekazu skierowanego do szerokiego grona odbiorców.
Przewozy Regionalne Przedsiębiorstwo transportowe wydzielone z PKP, chociaż myślę, że bardziej adekwatne było by tu pojęcie związane z żeglugą oceaniczną, morską lub rzeczną, a nie transportem kolejowym.
Pr Symbol pierwiastka chemicznego prazeodymu. Jego nazwa pochodzi od greckich słów prasios oraz didymos, które razem tworzą tajemniczy kryptonim rodem z serii o agencie 007: "zielony bliźniak". Jakiegoś niezwykłego jego znaczenia zwłaszcza dla interesującego mnie szczególnie mózgu nie znalazłem. Chociaż przyznacie, że samo tłumaczenie stymuluje wyobraźnię do działania.
.pr Domena internetowa Portoryko. W Portoryko obowiązujące są dwa języki urzędowe: hiszpański i angielski.
(PR) partie polityczne:
(Ukraina)Partia Regionów
(Polska)Partia Regionów
Prawica Rzeczypospolitej
Polska Razem
p.r. (łac.) badanie proktologiczne per rectum

Skrót, który pojawił się na samym końcu, zaraz po partiach politycznych (czy to czysty przypadek, czy przejaw mojego osobistego, niezmiennego od lat stosunku do polityki?), to chyba najwłaściwsze podsumowanie i zapewne "wskazówka", żeby już dalej nie drążyć tematu przypadkowo wyłuskanej zbitki dwóch liter, bo zapewne jak sugeruje jego potoczne znaczenie do jakichś rewolucyjnych odkryć ta ścieżka mnie chyba nie doprowadzi.