sobota, 6 września 2014

69

Californication

Tego można było się spodziewać. Z masy fascynujących pomysłów na kolejny wpis, które pojawiły się na mojej mind-mapie zwyciężył ten dotyczący właśnie SEXu. Jest to świetny dowód na to jak nieskomplikowane i łatwe do przewidzenia są procesy zachodzące w mózgu mężczyzny. Nawet w dzisiejszych czasach prastare, pierwotne instynkty wpływają na podejmowane przez nas decyzje. Poparciem tej tezy jest *proporcja: bestsellerowej serii doktor Louann Brizendine.
Po przeczytaniu "Mózgu mężczyzny" byłem mocno "wstrząśnięty", gdy zorientowałem się, że kończy się on na 106 stronie, a cała reszta tekstu (ponad połowa książki) to przypisy i najdłuższa bibliografia jaką w życiu widziałem. Właśnie z monstrualnego rozmiaru rzeczonej bibliografii można wywnioskować, iż wielu podjęło wyzwanie zgłębienia tajników męskiego mózgu, jednak stosunkowo uboga treść świadczy, iż rezultaty ich pracy nie były spektakularne.

TytułTreśćPrzypisyBibliografia*Proporcja
Mózg kobiety181 str.27 str.56 str.2,18
Mózg mężczyzny106 str.40 str.74 str.0,93

Jak widać z przedstawionej analizy trochę trzeba się naszukać i natłumaczyć, żeby coś wartościowego napisać na temat mózgu faceta. Zważywszy na to, iż część z zawartych w książce informacji można by jeszcze pominąć, bo są po prostu oczywiste, to gdyby nie przypisy i baaardzo obszerna bibliografia takie okrojone wydanie nie wyglądało by zbyt okazale na tle innych pozycji zgromadzonych w naszej biblioteczce. Mózg zbudowany jest z około 100 mld neuronów, także ten u osobników rodzaju męskiego, tak więc osobiście poczułem się mocno dotknięty takim potraktowaniem tematu. Uważam, że nasz (męski) mózg zasługuje na tyle samo treści co mózg kobiecy.

Trochę uspokoiłem typową dla mężczyzn nazbyt gwałtowną reakcję będącą konsekwencją aktywacji układu sympatycznego. A jak już rozpocząłem "sympatyczną" tematykę to postaram się tak spokojniej przeanalizować całą sytuację, bo przecież "sympatyczna" pani doktor nie chciała na pewno nikomu sprawić przykrości. Wróciłem więc do mojej mapy myśli, a szczególnie odnogi, która przywiodła mnie do tego rozdziału. Pojawili się tam fikcyjni bohaterowie popularnych pozycji filmowych: super agent 007 James Bond , geniusz diagnostyki medycznej doktor Gregory House oraz wypalony artystycznie pisarz Hank Moody. Tych trzech panów łączy kilka istotnych cech: krótkie proste nazwisko, ponadprzeciętna inteligencja, zamiłowanie do motoryzacji i ekstremalnych rozrywek, skłonność do alkoholu i innych używek, a także co najważniejsze dla tego rozdziału - perfekcyjna znajomość tematu związanego z anatomią kobiecego ciała. Początkowa niezdrowa ekscytacja i sprzeciw nie miały może więc uzasadnienia. To co fascynuje kobiety w "prawdziwym" męskim sposobie rozumowania można zamknąć w kilku prostych podpunktach:

A) inteligencja

B) ciekawe, często niebezpieczne zainteresowania i wyzwania: sporty ekstremalne, motoryzacja, alkohol, używki

C) umiejętność doprowadzenia partnerek seksualnych do orgazmu.


Tak więc faktycznie - o czym się tu rozpisywać?

Prosty, nieskomplikowany organ z kilkoma przetartymi szlakami.


SEX

OR

GAZ

M

i motoryzacja

69

Po ostatnim rozdziale zdecydowałem się znacznie ograniczyć wątki poboczne będące wynikiem irracjonalnych skojarzeń, które powstają głównie za sprawą stosowanej od niedawna metody mapowania myśli. Uznałem, iż faktycznie nie dla każdego te abstrakcyjne powiązania mogą być tak spójne i oczywiste, jak dla mnie. Do tej refleksji skłoniła mnie moja żona, którą po przeczytaniu poprzedniego rozdziału "zwaliło z nóg" moje płynne przejście od kinematografii do tematu sardynek w puszce. Obiecałem więc wziąć sobie tą cenną uwagę do serca. Jednak tego motywu nie mogłem sobie podarować. Wybaczcie mi więc, że w rozdziale o seksie w ujęciu neurologicznym pojawi się fragment poświęcony:

MOTORYZACJI.

Ten akapit zawdzięczamy terenowej topornej radzieckiej machinie znanej pod nazwą GAZ-69. Tak więc wyszukiwana w Google fraza "69" pośród przeważającej ilości wątków ściśle związanych z seksualnością, może zaskoczyć nas wynikami o tematyce motoryzacyjnej. Nie jest to co prawda model, który u przeważającej większości przedstawicielek płci pięknej jest w stanie wzbudzić choćby zainteresowanie, jednak wielu mężczyzn jest w stanie doprowadzić do orgazmu. No ale jak sugeruje przedstawiona w tabeli powyżej *proporcja mózg mężczyzny jest mniej skomplikowany, a ponieważ to właśnie on jest odpowiedzialny za całokształt procesów związanych z doświadczaniem orgazmu, zapewne dlatego mężczyznom znacznie łatwiej go osiągnąć. W kwestii motoryzacji to z tym orgazmem to tak trochę przerysowałem, no ale jeżeli faktycznie większość męskich aktywności determinowana jest chęcią zaspokojenia instynktownych potrzeb, to może jednak coś w tym jest. Mężczyźni dosyć dużą uwagę poświęcają różnym gadżetom. Nasi trzej bohaterowie są tego najlepszym przykładem. Ich pojazdy to swego rodzaju etykietka, z której wyczytać można na prawdę sporo informacji na ich temat:

BohaterPojazdOpis
James BondAston MartinGłównie kojarzony z tą marką. Każdy model przygotowany specjalnie, aby sprostać wymaganiom prowadzonych misji szpiegowskich.
Gregory HouseDodge DynastyAmerykański model z 1988 lub 1989 r. Klasyczny 4-drzwiowy sedan wyposażony w automatyczną skrzynię biegów. Wydaje się niezbyt pasować do temperamentu właściciela, ale to jest właśnie cały House.
Honda CBR1000RR FirebladeFireblade to sportowa seria motocykli, którą Honda zapoczątkowała w roku 2004. Czterocylindrowy silnik o pojemności 999 cm3 i mocy 148 koni mechanicznych - przewyższający możliwości przedstawionego powyżej samochodu Dodge.
Hank MoodyPorsche 964Wersja cabrio z 1991 roku z uszkodzonym przednim reflektorem.

Różnice tkwią w detalach, jednak wspólny mianownik to skłonności do ekstremalnych zachowań zarówno na drodze, jak i w życiu osobistym oraz zawodowym: przekraczanie dozwolonej prędkości, łamanie przepisów i luźne podejście do kwestii bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Na szczególną uwagę zasługuje Porsche 964 w wersji cabrio z 1991 roku należące do Hanka Moodego. To prawdziwy wrak. Jednak z całej przedstawionej trójki to właśnie jego uzdolnienia w kwestii perfekcyjnego zaspokajania partnerek były najwyraźniej wyeksponowane.

Podążając tym tropem, jeżeli stopień dewastacji pojazdu jest proporcjonalny do możliwości seksualnych jego właściciela to jak oceniacie potencjalne możliwości właściciela tego pojazdu. Brak listwy bocznej, odpadający przedni zderzak, ostre zarysowanie na przednim nadkolu - wynik dynamicznego manewru cofania w skręcie 90 stopni, w baaaardzo bliskiej (wartość można przedstawić w postaci liczby ujemnej - myślę, że oscylowała ona w okolicach -69 mm) odległości od słupka parkingowego (jak widać z załączonej fotografii zapewne koloru żółtego). Bardzo oryginalna maska z śladami licznych wgnieceń, które powstały po traumatycznym incydencie, kiedy to w czasie jazdy z prędkością 120 km, puścił zaczep i wywinęła się ona uderzając z hukiem w przednią szybę, powodując uwolnienie oświetlenia sufitowego z trzymającej go zazwyczaj w ryzach obudowy. Odczucie bezcenne. Coś zbieżnego z tunelami, o których słyszymy w opowieściach tych którzy przeżyli śmierć kliniczną, tyle, że ja zamiast świetlistej iluminacji napotkałem na ciemność. Może warto uznać to za swego rodzaju przestrogę i dokonać pewnych zmian w swoim życiu. Wracając do tematu maski przywrócenie jej pierwotnej pozycji wymagało wskoczenia na nią z dachu samochodu, po czym doklepania jej poprzez rytualny, szamański taniec z wplecioną weń serią dynamicznych podskoków. Dokumentacja fotograficzna może być przydatna, zwłaszcza gdybym kiedyś miał fantazję wzorem Moody'ego, upodobnić swój nowiutki samochód do tego starego, który wiernie służył przez lata. Na Audi R8 łatwiej będzie wskoczyć na dach, no chyba że zdecyduję się na cabrio, ale czy zdołam w szczegółach odwzorować wszystkie, przyznam dosyć liczne mankamenty swojego kultowego pojazdu. Taki Gaz-69 to od nowości wyglądał jakby go ktoś ręcznie (lub nożnie) wyklepał, tak więc producent odebrał użytkownikom całą radość, jaką daje modelowanie pojazdu wedle indywidualnych upodobań.

Aktywność fizyczna bardzo korzystnie wpływa na kondycję, jednak czasem niezbyt korzystnie odbija się na wyglądzie pojazdu. Dbałość o kondycję fizyczną, nawet takim kosztem, jest niezwykle ważna zwłaszcza jeżeli przekłada się to na poprawienie jakości życia seksualnego, a stąd już bardzo niedaleka droga do poprawienia wydajności intelektualnej. Trochę tajemnicze stwierdzenie, ale szczegółowe rozwinięcie i twarde dowody naukowe przedstawię poniżej.

Fornication in California

Część składową nazwy serii, której głównym bohaterem jest baaaardzo aktywny seksualnie Hank Moody stanowi wyraz: Cudzołóstwo. fornication.

W kwestii seksu i to właśnie pozamałżeńskiego przedstawieni bohaterowie zasługują na miano prawdziwych przodowników pracy. Przysłowiowymi "kołaczami", które stanowią owoce ich "ciężkiej" i systematycznej pracy fizycznej są osiągane orgazmy oraz całokształt biochemicznych reakcji, które dzięki nim zachodzą w ich męskich, potraktowanych po macoszemu przez panią doktor Brizendine mózgach. Zależność jest niemal tak prosta jak ich nazwiska - dużo seksu - dużo orgazmów - dużo pełnowartościowych związków chemicznych usprawniających pracę neuronów.

Już przez chwilę zacząłem mieć poważne wątpliwości co do techniki mind-mapping, zwłaszcza po tych sardynkach z poprzedniego rozdziału. Przypadkiem ponownie sięgnąłem po książki pani Brizendine, do których tak właściwie pierwotnie wcale nie zamierzałem nawiązywać, nie znalazły się na mojej mapie myśli, a ja trafiłem na sporo innych ciekawych opracowań, na których zamierzałem się oprzeć. Coś nie dawało mi jednak spokoju. Pamiętam jak przez mgłę informację usłyszaną w radiowej Trójce na temat ośrodka w Kalifornii, który prowadził badania dotyczące wpływu orgazmu na wyniki testu IQ. Nie byłem jednak pewien, czy to faktycznie chodziło o Kalifornię, a przetrząsając sieć nie znalazłem żadnych potwierdzających to materiałów. Odkryłem za to kilka innych ośrodków m.in.: w Holandii, w Niemczech, także i w USA, ale bliżej wschodniego wybrzeża (Maryland), a o Kalifornii co mnie bardzo zdziwiło, ani słowa. Biorąc ponownie do ręki "Mózg mężczyzny" (w znaczeniu książkę, a nie wzorem Hannibala Lectera ważny organ anatomiczny) odkryłem tajemnicę powstania istotnego fragmentu na mojej mapie myśli. Skąd przy okazji kwasów omega pojawiły się nawiązanie do serialu "Californication", tematu orgazmu i do radiowej Trójki? A o co u licha chodzi z tajemniczą miejscowością o kodzie pocztowym 33-333? Podczas audycji tak często trafiałem na słuchacza Trójki pochodzącego z tej miejscowości, że jakiś przekaz też musi się za tym kryć. Czyżby to chodziło tylko i wyłącznie o nazwę miejscowości, którą w luźny sposób można powiązać z tematyką seksualną? No ale wracając do rozwiązania zagadki to właśnie czytając informacje zamieszczone na okładce "Mózgu mężczyzny" dotyczące autorki dowiedziałem się, że pani doktor Louann Brizendine jest pracownikiem naukowym University of California, gdzie prowadzi swoją działalność naukową dotyczącą m.in. wpływu życia seksualnego na poszczególne struktury mózgu. Tak więc informacja tkwiła cały czas w mojej podświadomości, wywołała całą lawinę pokręconych skojarzeń, doprowadzając mnie w końcu do źródła, z którym zetknąłem się już jakiś czas temu. Wiem jedno - nie zaniecham metody mapowania myśli, a jeżeli jesteście w posiadaniu jakichś sensacyjnych, choćby najbardziej niedorzecznych informacji dotyczących wspomnianej miejscowości, czekam na sygnał. Osobiście podejrzewam, że działa tam nieformalnie jakiś nasz rodzimy ośrodek szeroko zakrojonych badań seksuologicznych.

Hipokamp

Naukowcy zgłębiający temat wpływu seksu oraz orgazmu na poszczególne struktury mózgu odkryli, iż ważną rolę odgrywa w całym tym procesie omówiona już w poprzednim rozdziale część mózgu. Parzysta struktura o nazwie hipokamp w świetle tego rozdziału nabiera rumieńców, co starałem się zobrazować na załączonej na wstępie grafice. Ponieważ termin "parzenie się" jest synonimem stosunku płciowego, spółkowania, czy też wywodzącej się z języka łacińskiego koicji, w tym właśnie rozdziale skupimy się na wpływie tej czynności na struktury mózgowe, wraz z wymienionym już hipokampem. Badania prowadzone przez naukowców z wspomnianego wyżej ośrodka w Maryland dowiodły, iż udane życie seksualne bardzo korzystnie wpływa na inteligencję. Ma to ścisły związek z zmniejszaniem poziomu odczuwalnego stresu oraz korzystnym działaniem na układ sercowo naczyniowy. Zarówno prawidłowe ukrwienie i związane z nim zaopatrzenie mózgu w tlen, jak i eliminowanie czynników stresogennych ma kluczowe znaczenie zarówno dla powstrzymania degeneracji budujących mózg neuronów, jak i proces neurogenezy, czyli tworzenia nowych komórek. Stres stanowi główne zagrożenie właśnie dla parzystego hipokampa. Szerzej funkcje tej istotnej struktury omówiłem już w poprzednim rozdziale, tak więc w tym miejscu przypomnę tylko, iż jest ona szczególnie ważna dla procesów związanych z pamięcią i przetwarzaniem informacji, które to mają ogromny wpływ na naszą inteligencję.

Jakie inne struktury mózgu mają istotne znaczenie dla przebiegu orgazmu?

Kluczowa dla osiągnięcia orgazmu jest struktura zwana ciałem migdałowatym. Jest to ośrodek związany z lękiem i niepokojem aktywowany głównie w wyniku stresu i zwiększonego napięcia nerwowego. Do osiągnięcia orgazmu niezbędne jest wygaszenie aktywności tej struktury, która blokuje możliwość pobudzenia ośrodka przyjemności poprzez stymulację zakończeń nerwowych zlokalizowanych w narządach płciowych. Niestety u kobiet proces wygaszania impulsacji nerwowej w obrębie ciała migdałowatego wymaga dużo więcej czasu niż u mężczyzn (średnio 3-10 razy więcej), stąd jak podają wszystkie możliwe źródła podejmujące tą tematykę gra wstępna u kobiet obejmuje okres 24 godzin przed stosunkiem i wcale nie jest to żart jak może się to niektórym wydawać. Stworzenie odpowiedniej atmosfery, zapewnienie poczucia komfortu i bezpieczeństwa to cały zestaw działań mających na celu uśpić stojącą na przeszkodzie do osiągnięcia rozkoszy perfidną migdałowatą strukturę. Gdy plan się powiedzie istnieje duża szansa, że odpowiednio stymulowane narządy płciowe poprzez bezpośrednie połączenia z mózgiem doprowadzą do uwolnienia dopaminy, oksytocyny oraz endorfin, które to sprawią, iż w mózgu poddanym badaniu metodą rezonansu magnetycznego można będzie zaobserwować rozbłyśnięcie na czerwono ośrodka przyjemności. Jak widać nie jest to taka prosta sprawa, a zważywszy na fakt, iż sam orgazm w przypadku kobiet ma znacznie bardziej skomplikowany przebieg, mam potwierdzenie skąd wzięła się przedstawiona we wstępie *dysproporcja. U mężczyzn akurat jądro migdałowate nie stanowi tak istotnego problemu, wiąże się to zapewne z wrodzoną predyspozycją do ignorowania pewnych bodźców, jednak problem dotyczy innych struktur - pola brzusznego nakrywki (UTA) oraz istoty szarej okołowodociągowej (PAG). Tworzą one wspólnie tzw. ośrodek podniecenia, któremu podlega rdzeniowy generator ejakulacji. Ośrodek podniecenia może zostać bardzo szybko uaktywniony. Już sam obraz o tematyce erotycznej przekazany do kory wzrokowej pobudza podwzgórze, aktywuje tam uwalnianie hormonów, które inicjują całą kaskadę procesów o przebiegu czysto "hydraulicznym", które odpowiedzialne są za erekcję. Następuje również wzmożona aktywacja płata czołowego oraz jądra półleżącego, w którym zlokalizowany jest ośrodek oczekiwania przyjemności, tak więc męski mózg na tym etapie jest już praktycznie gotowy do osiągnięcia orgazmu. Po krótkiej stymulacji penisa jest więc w stanie go osiągnąć, kiedy to z mózgowego ośrodka podniecenia zostanie wysłany sygnał do generatora ejakulacji w rdzeniu kręgowym. Problem w tym, że partnerka, nawet jeżeli z powodzeniem został przeprowadzony 24-godzinny proces przygotowawczy, potrzebuje dłuższej stymulacji, aby osiągnąć orgazm. Tak więc zadaniem mężczyzny jest powstrzymanie aktywacji ośrodka podniecenia np. poprzez zaktywowanie innych struktur mózgu. To bardzo ciekawe zagadnienie myślę jednak, że wymaga ono osobnego opracowania, bo mimo trochę prostszej konstrukcji parę struktur ten nasz męski mózg zawiera, tak więc istnieje kilka różnych możliwości wygaszenia nadmiernej impulsacji w obrębie ośrodka podniecenia.

Bohater z realu

Po przedstawieniu tylu fascynujących doniesień naukowych myślę, że już czas najwyższy, aby w odniesieniu do wcześniej zaprezentowanych fikcyjnych bohaterów zaprezentować najlepiej rozpoznawalnego na świecie reprezentanta świata nauki, właśnie w aspekcie jego życia erotycznego. Od przedstawionych wcześniej mężczyzn różni go: dłuższe nazwisko, fakt, iż jest on postacią realną oraz jego niechęć do motoryzacji, która sprawiła, że nie zdecydował się nigdy na zakup samochodu, mimo, iż jakimś cudem udało mu się zdobyć prawo jazdy. Jednak poza inteligencją i kreatywnością, które w przypadku tego pana były jeszcze lepiej rozwinięte, z pozostałymi trzema postaciami łączyła go także słabość do płci pięknej.

Czy życie seksualne tego geniusza miało jakiś wpływ na jego kreatywność i nietuzinkowy sposób rozumowania?

Albert Einstein to postać rozpoznawalna na całym świecie ze względu na swój bogaty dorobek naukowy. Nie będę jednak rozwijał tego tematu, ponieważ część naukową zamknąłem w ramach poprzedniego akapitu, a tutaj skupię się na jego życiu osobistym:

bardzo osobistym.

Wszelkie możliwe źródła podkreślają, iż miał naturę Mężczyzna lubiący obracać się w towarzystwie kobiet, mający kontakty erotyczne z licznymi kobietami; babiarz, flirciarz, rozpustnik, bawidamek. kobieciarza. W obecnych czasach brzmi to trochę anachronicznie, ale kiedy przyjrzymy się słownikowemu znaczeniu tego terminu odkryjemy, iż tak właściwie to świetnie postać ta wpisuje się w stylistykę, której reprezentantami są Bond, House i Moody. Einstein po rozwodzie z pierwszą żoną Milevą Marić ożenił się ponownie ze swoją kuzynką Elsą Einstein, jednak z wnikliwej analizy zachowanych licznych listów wynika, iż również druga żona nie była w stanie całkowicie zaspokoić jego potrzeb seksualnych, gdyż równolegle utrzymywał kontakty intymne prawdopodobnie jeszcze z sześcioma innymi kobietami. Prawdopodobnie wielu z nas nie znało tej wybitnej postaci od tej strony. Po przeprowadzonej analizie struktur mózgowych tego geniusza stwierdzono, iż nie różnią się one istotnie od innych, jedyną znaczącą różnicę stanowiła:

cyt. "Grubość spoidła wielkiego w mózgu Einsteina była wyjątkowo gruba".

Postanowiłem dosłownie oddać myśl zawartą w źródle, bo bardzo mnie zastanowiło, że ta "grubość" jest tak jakby trochę nazbyt wyeksponowana. A przecież liczne badania udowodniły, iż praktycznie przeciętny rozmiar wystarcza, żeby zaspokoić partnerkę. Ups, ale te badania dotyczyły zupełnie innego organu - przepraszam za faux pas. A tak już trochę bardziej poważnie to nawet bez spoidła wielkiego (łac. corpus callosum) można całkiem poprawnie funkcjonować, nawet terapie niektórych chorób neurologicznych polegają na przecięciu tej struktury (tzw. kalozotomia), jednak jest ona niezwykle istotna dla procesu synchronizacji pracy obu półkul mózgowych. Nie ma dowodów naukowych na zależność między wielkością spoidła wielkiego, a inteligencją, wiadomo jednak, że angażowanie obydwu półkul i ich zintegrowane działanie zwiększa kreatywność i wydajność mózgu. Tak więc jeżeli struktura spełnia właśnie taką funkcję to trochę dziwne, że większa ilość połączeń nie wykazała wpływu na poprawę funkcjonowania mózgu. No ale, że pozwolę sobie zastosować metaforę motoryzacyjną, to że mamy trochę więcej koni mechanicznych pod maską nie jest gwarancją wygrania rajdu, zwłaszcza gdy naszym przeciwnikiem będzie np. Robert Kubica. Dla skomplikowanego organu jakim jest mózg szczególnie istotne jest aktywowanie szlaków, angażowanie pracy jak największej ilości obszarów i ich synchronizowanie. Podobnie jak w przypadku niektórych innych ważnych organów wielkość nie odgrywa tu kluczowej roli, a umiejętność sprawnego posługiwania się nimi.

Jeżeli to nie różnice anatomiczne struktur mózgowych miały decydujące znaczenie to co zadecydowało, że Einsteinowi udało się tak znacząco wybić ponad przeciętność.

Czyżby zawdzięczał to tylko i wyłącznie bogatemu życiu erotycznemu?

Gdyby to ilość i jakość seksu były decydujące w kwestii rozwoju neuronalnego to jak zapewne wiedzą wszyscy miłośnicy serialu "Californication" Hank Moody zostałby zapewne wielokrotnym laureatem nagrody Nobla. Nie stało się tak, a wręcz przeciwnie w zestawieniu z pozostałymi panami na gruncie zawodowym najbardziej u niego uwidacznia się wypalenie i poważny kryzys twórczy. Tak więc nie tylko seks i przede wszystkim kluczowy dla niego orgazm wywierają wpływ na komórki mózgowe. Na neurony działają również takie czynniki jak: używki (alkohol i narkotyki), brak snu, czy stres. Może w przypadku Einsteina właśnie mniejsza ilość tych szkodliwych bodźców o działaniu neurodegeneracyjnym, nie była w stanie znieść tego niezwykle korzystnego wpływu stymulacji seksualnej i dzięki temu mimo trochę mniej wybujałej seksualności była ona w stanie zachować optymalny efekt względem mózgu i przyczynić się do jego geniuszu. Może miało na to również wpływ zachowanie dystansu do motoryzacji. Wszyscy wiemy jak stresogenne jest poruszanie się samochodem po zatłoczonych ulicach miast, wśród kierowców którzy sądząc po zachowaniu prowadzą bardzo ubogie życie seksualne. Może mniej alkoholu i innych szkodliwych używek, więcej snu, odpoczynku, medytacja, zdrowa dieta, ciekawe hobby, sport ...

Zestawienie autentycznej i to jeszcze wybitnej postaci z fikcyjnymi bohaterami na pierwszy rzut oka może wydawać się trochę bez sensu, jednak po chwili zastanowienia możemy dojść do wniosku, iż tak właściwie to praktycznie każdy z nas w jakiś sposób, tak trochę sztucznie i na siłę, kreuje swój wizerunek, a z kolei twórcy postaci filmowych próbują przybliżyć je nam poprzez wyposażenie ich w całkiem pokaźny arsenał słabości. Pewnie niebawem przyjdzie nam funkcjonować wśród cyborgów obdarzonych sztuczną inteligencją, tak więc trzeba będzie oswajać się z wizją porównywania naszych zachowań i możliwości do "produktu", który z czasem będzie różnił się od nas tylko tym, że jego konstruktor będzie nadal znacznie głupszy od naszego.

Opublikowano: 6.9.2014.

PS

Temat orgazmu myślę, że zasługuje na dogłębną analizę, a ponieważ poza mózgiem jeszcze kilka stref ma wpływ na jego osiągnięcie oraz jakość doznań, a w mojej głowie powstała cała lawina pomysłów powiązanych z tym tematem myślę, że istnieje konieczność szerszego spojrzenia na całe zagadnienie. Najwyższy czas rozpocząć więc nowy projekt, który skupi się wokół dysfunkcji związanych właśnie z niemożnością oraz bezwzględną koniecznością osiągania orgazmu, ale ponieważ tematyka poza samym mózgiem prawdopodobnie dotknie (oczywiście w przenośni) również innych organów czas rozbudować o nowe zagadnienie realizowany równolegle blok intymnyPROBLEM. Tak więc już niebawem zapraszam na: